Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie nie mogło chyba marzyć o większym rozgłosie – biała bryła, czyli nowy gmach tej instytucji, wywołuje emocje, dyskusje i sprzyja nadprodukcji memów. Zasięg tematu dawno przekroczył granice stolicy. Architekt Thomas Phifer, autor projektu siedziby MSN, wyszedł z założenia, że „mniej znaczy więcej”, stąd surowa forma, stonowana biel i subtelne nawiązania do okolicy (o czym zresztą pisaliśmy). Memy też są minimalistyczne: biały klocek w sieci to dziś jasny (nomen omen) sygnał, że mowa o MSN. Podobne emocje budził w przeszłości chyba tylko Gdański Teatr Szekspirowski, wyrazisty i czarny jak heban. Dziś, po dekadzie istnienia, to ikona miasta i stały element krajobrazu. Na pohybel malkontentom.
MSN w sieci też jest nazywany rozmaicie: kontenerem („Czy jak fronty opadną, ukaże się siedziba z prawdziwego zdarzenia?”), przeskalowanym pudełkiem po butach, pomnikiem na chwałę styropianu, halą handlową jak za dawnych lat („I komu KDT przeszkadzało?”). A nawet klimatyzatorem dla metra… Ktoś pyta, czy to tutaj odpoczywają budowlańcy zatrudnieni do rozbiórki Pałacu Kultury (kolejny powracający temat). A ktoś inny przytomnie zauważa, że Polakom ewidentnie bardziej się podobają billboardy, pstrokacizna i pasteloza. Więc beżowy gmach budziłby zapewne zachwyt. Portal miesięcznika „Architektura & Biznes” wyszedł naprzeciw oczekiwaniom i zaproponował projekt „Budynku Muzeum Sztuki Nowoczesnej Godzącego Gusta Wszystkich Polaków” – ze strefą sakralną, diabelskim młynem, „eksperymentalną wioską nowoczesnej ludowej architektury podhalańskiej” na dachu, parkingiem na 1,5 tys.