Dolina Krzemowa wymyśla koło
Uber właśnie znów wymyślił… transport publiczny. Takich „rewolucji” jest mnóstwo
Uber zabierze cię z Manhattanu na nowojorskie lotnisko LaGuardia za jedyne 18 dol. – donosi „Wall Street Journal”. Jest tylko jeden haczyk – dzielisz furgonetkę z nieznajomymi i zatrzymujesz się na wybranych przystankach. Brzmi znajomo? Wygląda na to, że korporacja właśnie ponownie wymyśliła… transport publiczny. Nie ona pierwsza – na podobny pomysł wpadła w 2017 r. firma Lyft, rozszerzając swoje usługi taksówkarskie o innowację dzielonych podróży. „Podejdź na przystanek. Wskocz do auta. Wysiądź. Dotrzyj do celu” – reklamowała usługę Lyft Shuttle, która szybko stała się internetowym memem. „Czy Dolina Krzemowa znów wymyśliła autobus?” – pytali twórcy facebookowej grupy Did Silicon Valley Reinvent the Bus Again? (ponad 150 tys. członków), zbierającej podobnie rewolucyjne projekty branży technologicznej.
Tych bowiem nie brakuje. Zaczynając od stosunkowo niewinnych, jak start-up Juicero, oferujący za kilkaset dolarów maszyny do przerabiania paczuszek z warzywami i owocami na smoothie (jak dowiedli dziennikarze, szybciej wyciskać je jednak ręcznie). Czy „apartamenty” dla studentów od firmy WeWork, które okazały się zwykłym akademikiem z zajęciami jogi. Przez pomysły takie jak Spotify Live, czyli aplikację do nadawania na żywo podkastów, która ostatecznie przegrała ze zwykłym radiem. Aż po inwestycje liczone w setkach milionów dolarów, jak firmowany przez Elona Muska Hyperloop, czyli projekt szybkiego transportu próżniowego, przez złośliwych przyrównywany do metra – które ma nad nim tę przewagę, że istnieje, bo na razie miejscem, w którym najszybciej możemy doczekać się Hyperloopa, jest Mars.
Big techy stanowią wdzięczny obiekt do żartów, mniej zabawnie robi się jednak, gdy odkryjemy, że większość fałszywych innowacji to pomysły nie tylko szkodliwe, ale i wykluczające.