Zaczarowany ołówek
Zaczarowany ołówek, czyli niezwykła kariera wirtualnego... kalkulatora
Elektroniczny kalkulator jest chyba najbardziej niedocenianym pradziadkiem współczesnego smartfona. I nudnym na tle cyfrowych aparatów czy walkmanów. No, może był ciekawszy, gdy był wbudowany w zegarek elektroniczny, dzięki czemu można było bawić się w Jamesa Bonda. Ale właśnie (jak to śpiewał Kraftwerk) „operatorzy kieszonkowych kalkulatorów” stali się inspiracją dla elektronicznej rozrywki. Pod koniec lat 70. Gunpei Yokoi z Nintendo zwrócił uwagę na znudzonych biznesmenów, którzy w pociągu bawili się kalkulatorami. Tak powstała konsolka Game & Watch, a w rezultacie – legendarny Game Boy.
Gdy na rynku pojawiły się komputery z systemami okienkowymi, jedną z podstawowych aplikacji były kalkulatory udające elektroniczne – można było dokonywać obliczeń przy pomocy klawiatury komputera albo klikać myszką w przyciski na ekranie. Bez kalkulatora nie mógł obyć się telefon komórkowy ani oczywiście smartfon. I tylko jedno współczesne urządzenie nie miało natywnego kalkulatora. Zaprezentowany w 2010 r. tablet iPad firmy Apple.
Dlaczego? Podobno wystąpiły problemy z zaprojektowaniem sensownego wyglądu – o ile udająca elektroniczną wersja na iPhone’a wyglądała doskonale, o tyle na dziesięciocalowym ekranie iPada robiła dziwne wrażenie. Znany z perfekcjonizmu Steve Jobs zdecydował się wypuścić urządzenie bez kalkulatora, a pytani o tę funkcję przedstawiciele Apple proponowali użytkownikom pobranie jednej z wielu aplikacji dostępnych w sklepiku.
Dlatego właśnie do historii przejdzie 16 września 2024 r., kiedy to na urządzenia trafiła najnowsza wersja systemu iPadOs 18. Po raz pierwszy od premiery na pulpitach tabletu pojawiła się szaro-pomarańczowa ikonka kalkulatora. Czy warto było czekać długich 14 lat?
Cóż, podstawowa wersja kalkulatora faktycznie nie wygląda za dobrze na dużym ekranie.