To jest krótki tekst o tym, jak hotel rozbił bank swoim wiralowym filmikiem

W dobie sztucznie pompowanych emocji i zalewu podobnych do siebie euforycznych treści ten rodzaj krindżu i autoironii na pewno się wyróżnia i podoba.

To jest krótki tekst o tym, jak Elements Hotel & SPA ze Świeradowa-Zdroju (dolnośląskie) podbił sieć swoim wiralowym filmikiem – tak by to należało ująć, żeby trzymać się konwencji klipu. W materiale „Krótki przewodnik po hotelu” bohaterka w służbowym uniformie instruuje potencjalnych gości, prezentując wnętrza ośrodka. „Tu się meldujecie”, wskazuje recepcję. I dalej: „Tu dla dzieci” (plac zabaw), „Tu coś dla dorosłych” (bar), „Tu nie wolno” (wejście dla obsługi), „Tu się pływa” (basen), „Tu piciu” (bar przy basenie), „Tu dyrektor” (w istocie dyrektor), „Tu jedzenie” (stołówka), „Tu śpimy” (hotelowe łóżko). Całości towarzyszy relaksacyjna muzyka rodem z centrum handlowego, ale show kradnie bohaterka filmu i jej beznamiętny ton.

Dziś już wiadomo, że to Barbara Przybycień, zatrudniona przez hotel do obsługi social mediów. W rozmowie z NaTemat przyznała, że cel został osiągnięty: „świadomość marki”, jak to się mówi językiem marketingu, wzrosła błyskawicznie. Zdradziła też, że jedną z inspiracji był klip promujący Oslo zatytułowany „Is this even a city?” (Czy to w ogóle jest miasto?). 31-letni Halfdan oprowadza po norweskiej stolicy, dziwiąc się, że ktoś tu w ogóle mieszka i przyjeżdża: miasto da się przejść w pół godziny, w restauracjach zawsze znajdzie się wolny stolik, do muzeów nie ma kolejek, więc można z bliska obejrzeć dzieła Edvarda Muncha (co prawda „Mona Lisa to nie jest”), w ścisłym centrum da się nawet popływać. A w czasie spaceru raz się spotka premiera, innym razem króla. Doprawdy dziwne miejsce. Filmik też jest dziełem specjalistki od marketingu: Anne-Signe Fagereng z Visit Oslo chciała nim dowartościować norweską stolicę, rzadziej wybieraną przez turystów niż krewniacze skandynawskie miasta.