Sushi naszego powszedniego
Sushi naszego powszedniego. Tak przestało odstraszać „surową rybą” i „wodorostem”
Zorganizowana przez The Japan Foundation wystawa, nosząca bezpretensjonalny tytuł „I Love Sushi” i pozwalająca przyjrzeć się historii tytułowej potrawy, gości właśnie w krakowskim Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha. Wśród eksponatów znajdują się repliki tradycyjnych i współczesnych kąsków oraz ryb i innych morskich stworzeń wykorzystywanych do ich przygotowania. Można też m.in. spotkać wirtualnego mistrza sushi i obejrzeć replikę dawnego straganu, stworzoną na podstawie XIX-wiecznej grafiki „Święto 26. Nocy w Takanawie” Utagawy Hiroshigego.
Sushi uznawane jest za najbardziej znany element japońskiej tradycji kulinarnej, na wyspy dotarło tysiąc lat temu z Chin i Azji Południowo-Wschodniej. Początkowo było daniem ze sfermentowanej ryby (proces trwał kilka miesięcy), a ryż służył podkreśleniu smaku i nie był spożywany; zmieniła to dopiero niechętna marnowaniu filozofia mottainai. Prezentowane na krakowskiej wystawie modele tych najstarszych potraw w ogóle nie przypominają współczesnych, a wizyta na wirtualnym straganie z okresu Edo pozwala zobaczyć z bliska ewolucję potrawy, która z elitarnego pożywienia, doskonałego jako danina dla cesarza, dzięki uproszczeniu procesu przygotowywania stała się ulicznym fast foodem. Danie dla cesarza wytwarzano w zgodzie z tradycyjnym procesem, aby zapewnić identyczną jakość każdej partii. To „z ulicy” mogło sobie pozwolić na eksperymenty. Z tych poszukiwań i uproszczeń narodziło się współczesne sushi.
Przypomina to drogę, jaką potrawa trafiła do Polski. Wcześniej, ukryte za żelazną kurtyną, żyło w pogłoskach i plotkach – Japończycy jedzą surowe ryby! Dziś wiemy już o wielu sposobach na jego przygotowanie, znamy różne rodzaje fermentacji i adaptacji do dostępnych u nas owoców morza.