Puść dziś oczko
Puść dziś oczko. Czyli jak pokazać, że mamy dystans, ale śledzimy modowe trendy
Moda wraca do krainy paradoksów. Bo jak inaczej zrozumieć materiał, który okrywając ciało, jednocześnie tego nie robi? Siatka (fishnet), którą pewnie kojarzymy z rajstopami typu kabaretki, święci triumfy, i to w różnych odsłonach (i zasłonach) – jako tkanina ubraniowa, torebkowa, a nawet obuwnicza. Więcej w niej powietrza niż splecionych ze sobą nici; jest też ciekawą tekstylną metaforą czasów szalejących cen i zmniejszającej się siły nabywczej pieniądza. Wszak wielu i wiele z nas zastanawia się, czy nasz portfel – także ten wirtualny – aby nie jest dziurawy, skoro tak szybko z niego wycieka gotówka.
I być może tędy płynęła myśl projektantów, gdy po raz kolejny odkopali siateczkowy materiał i zarzucili nim wybiegi oraz sklepy. Siatkę widzimy u takich marek, jak Balenciaga, Bottega Veneta, ale i u Azzedine’a Alaïi czy Valentino. Kto jest fanem total look, czyli chodzenia na całość, może założyć buty z siatki, wiadome rajstopy lub skarpetki, sukienkę lub bluzę w podobny splot i uzupełnić to sieciowym plecakiem lub torebką. Znawczyni tematu, autorka książki „Holes in the Soul” (Dusza podziurawiona) Valerie Steele, podkreśla, że atrakcyjność rybackiego materiału tkwi właśnie w ironii – jest i go nie ma.
Dodajmy, że prawa autorskie do tego modowego konceptu posiada tytułowa bohaterka opowiastki o „Mądrej wieśniaczce”, której król kazał stawić się na – jak się potem okazało – randkę „ni nagą, ni ubraną”, więc spryciara owinęła się w sieć rybacką. Swoją drogą, warto czasem spojrzeć na baśnie pod kątem mody: tu dobra wróżka zamienia starą sukienkę w nową, a kluczową rolę odgrywa szklany pantofelek, tam ktoś zasypia, bo się ukłuł wrzecionem służącym do wyrobu tekstyliów – nie wspominając o pewnym królu i jego szatach.