Umrzeć po angielsku
Kończymy spór z Bralczykiem: nie mówi się „zdechł”, tylko „dednął”. Objaśniamy nowe słowa
To może być ten wyraz, który zdejmie urok z Polski zamarłej w wakacyjnej dyskusji o przewagach słowa „umrzeć” nad „zdechnąć” – lub odwrotnie. Bo trzeba lat, żeby zmienić przyzwyczajenia językowe związane z żegnaniem bliskich nam zwierząt, ale wystarczy jedno lato, żeby komentarz językoznawcy (w tym wypadku prof. Jerzego Bralczyka) rozgrzał ludzi do czerwoności. Tymczasem słownik funeralny znacząco się poszerzył i nietrudno znaleźć pełne przerażenia komentarze: „OMG, myślałam, że mi pies dednął”. Ten polski czasownik zbudowany na bazie angielskiego „dead” (martwy) na Twitterze/X bywał już używany także np. w stosunku do królowej brytyjskiej czy Woody’ego Allena. Gdy rozeszła się (nieprawdziwa, jak się szybko okazało) wiadomość o śmierci reżysera, jeden z komentarzy głosił: „Nie dednął jednak”. Do tekstów rapowych też już ta innowacja trafiła: „Nie martwię się jutrem – jak mam dednąć, no to dednę” (Deseo, „Nic za darmo”, 2023 r.). Dednąć, jak się łatwo domyślić, oznacza tyle, co umrzeć, zginąć, stracić życie.
Samo słowo brzmi niczym wyjęte ze ścieżki dialogowej jakiegoś filmu, ale wzięło się z języka gier online. Przykład z życia będzie, z góry ostrzegam, dość trudny: „Neta mi wywaliło, ale się nie klepałem, ale jak się zalogowałem, dedłem z mieczem full, łukiem i set 4/3/1 netheryt wszystko. A tyle farmiłem na to” (za Crafted.pl). To relacja kogoś, komu podczas rozgrywki wysiadł internet. I chociaż akurat z nikim nie walczył, to po powrocie do gry stracił cenny i długo zdobywany (farmiony) ekwipunek. Co ciekawe, tu dednąć można nie tylko samemu, ale także kogoś – słowo to występuje także w znaczeniu „zabić”.
Nowe słowo może do pewnego stopnia pogodzić obozy broniące umierających (lub zdychających) zwierząt, choć oczywiście bólu nie ukoi.