Ludzie i style

Pies zdechł, czyli ośli upór profesora Bralczyka

Prof. Jerzy Bralczyk. Bydgoszcz, 2021 r. Prof. Jerzy Bralczyk. Bydgoszcz, 2021 r. Roman Bosacki / Agencja Wyborcza.pl
Powracające co jakiś czas spory o słowa pokazują, że kto kształtuje język, kształtuje rzeczywistość.

Amerykański raper Eminem wrócił ostatnio do swojej persony znanej jako Slim Shady – nieznośnego wrzodu na tyłku popkultury, który dwie dekady temu obrażał żywych i umarłych. To rodzaj humoru, z którego jest dumne pokolenie X – TikTok zaroił się od panów po czterdziestce, zadowolonych, że „teraz Gen Z, to pokolenie płatków śniegu, zobaczy!”. „No dalej, cancelujcie mnie!”, śpiewa Slim Shady i na siłę próbuje prowokować młodzież.

Jak się nietrudno domyślić, adresaci prowokacji odpowiedzieli nie „cancelowaniem”, tylko beką z piosenkarza (jedna z tiktokerek odegrała scenkę, jak słuchając piosenki, hiperwentyluje i zalewa się łzami; ciekawe, czy trafiła już do konserwatywnej części internetu jako najprawdziwsza prawda). Cóż, Eminem po prostu za bardzo się stara – powinien brać przykład z językoznawcy prof. Jerzego Bralczyka, który wszystkich denerwuje i obraża od niechcenia.

Czytaj też: Kurdej-Szatan, Jaś Kapela i cancel culture. Autocenzura służy każdej władzy

Miłość, szacunek i osoby

Być może to kwestia sezonu ogórkowego, a może precyzyjnego uderzenia w nerw komentariatu – dość, że wypowiedziane w programie „100 pytań do” w TVP Info słowa Bralczyka wzbudziły medialną burzę, o której Slim Shady może jedynie pomarzyć. Poszło o język, jakim mówimy o zwierzętach – profesor zapewnił, że je lubi, ale obce jest mu mówienie o adoptowaniu zwierząt, a zamiast „pies umarł” konserwatywnie używa „pies zdechł”. Bo co ludzkie, to ludzkie; zwierzę „żre”, ma „mordę” i „paszczę”, „sierść”, a nie „włosy”, argumentował Bralczyk.

Owszem, co ludzkie, to ludzkie. Żadne zwierzę nie obraziło się na profesora, bo pewnie nie ogląda telewizji ani nie czyta internetu, natomiast urażeni poczuli się ludzie, którzy traktują pupili jako istoty im bliskie. I właśnie wobec ich uczuć profesor okazał brak empatii. Nie pierwszy raz zresztą – dwa lata temu wypowiedział się z równym brakiem szacunku o słowie, które czarnoskórzy Polacy i Polki uznają za obraźliwe i proszą, by go nie używać. A do tego jeszcze – o czym w „Wyborczej” przypomniał Wojciech Szot, a na Facebooku (znacznie bardziej progresywny) językoznawca Maciej Makselon – w niezbyt wyszukany sposób walczy z feminatywami. Natrząsał się np. ze słowa „ministra”, że oznacza „służącą”, zapominając, że podobne znaczenie ma „minister”. A używanie słowa „prezydentka” określił jako… dyskryminację mężczyzn. Nawet jeśli to miał być żart, to zupełnie nietrafiony.

Psiecko, język i sentymenty

Cóż, Bralczyk jest preskryptywistą – mniej niż żywy język interesuje go to, co jest w słowniku. To droga prowadząca na rozmaite manowce – nie miał problemu z zaakceptowaniem używanego przez skrajną prawicę nowego słowa „ojkofobia”, bo jego człony były poprawne leksykalnie. A że było przy tym prawicowym memem, używanym do oznaczania wrogów narodu, to już nieistotne, jak i to, że termin ten pierwotnie znaczył po prostu „lęk przed domostwem i sprzętem AGD”.

Tymczasem żywy język pokazuje, jak zmienia się świat. Słowo „zdechł” – używane według SJP PWN potocznie do opisu śmierci zwierzęcia – brzmi w naszych uszach wulgarnie, bo zmienił się nasz stosunek do dehumanizacji animalistycznej, czyli umniejszania człowiekowi przez porównanie do zwierzęcia („mam nadzieję, że Putin szybko zdechnie” to sentyment większości Polaków, może poza tymi dostającymi za swoją konserwatywną działalność rosyjskie dolary).

Zmieniło się bowiem podejście do zwierząt – jeszcze 40 lat temu moja babcia ze wsi wymieniała kolejne koty, zachowując imię Mitka i Rumcajs, pogodzona z ich krótkim żywotem; dziś brak siatki zabezpieczającej na balkonie na drugim piętrze jest odbierany przez kociarzy jako przemoc wobec zwierząt. Pupili darzy się głębokimi uczuciami, język mówienia o nich jest więc sentymentalny. Przykładem „adopcja”, „kocia mama” czy nawet wyśmiewane „psiecko”.

Jeśli kogoś drażni ten język sentymentu, bo np. uderza w prawdziwe matki, rozwiązanie jest proste. Mówmy np. o „pracy reprodukcyjnej”, kiedy chcemy podkreślić wysiłek wkładany w zapewnienie przetrwania ludzkości; język sentymentu zostawmy na laurki (można przy okazji ustanowić „święto pracy reprodukcyjnej”).

Prof. Bralczyk, wiek i postęp

To dość proste do zrozumienia i tłumaczenie obrońców Bralczyka jego wiekiem odbieram jako upupiające dla profesora. Urodził się przecież ledwo w 1947, jest rok starszy od pisarza science fiction Williama Gibsona, który nie ma problemu ani z teraźniejszością, ani z przyszłością. Jest też 20 lat młodszy od innego pisarza – Philipa K. Dicka, który o empatii i głębokich uczuciach wobec zwierząt pisał już w 1967 r.

Wspominałem o nich obu w dawnym felietonie „Smutek Akihabary”, w którym zwróciłem uwagę, że „bezpieczniej na Facebooku obrazić papieża Polaka niż pieska”. To trochę żart, a trochę nie. Wybryki profesora z pogranicza rasizmu i mizoginii nie spotykały się z taką powszechną reakcją. Cóż, Polacy może nie lubią jeszcze osób o innym kolorze skóry i kobiet, ale przynajmniej kochają zwierzęta.

Osobiście nie rozumiem tego oślego uporu w staniu na straży dawnego języka. Nie wiem, jakie są intencje profesora, ale widzę, jakie są skutki – jego słowa trafiają do internetowych trolli, którzy unikają progresu z czystej złośliwości: doskonale wiedzą, że to słowa sprawiające przykrość, i to jedyny powód, dla którego są do nich przywiązani. Językoznawcy powinni sobie z takich rzeczy zdawać sprawę. Język polski albo będzie żywy, albo zdechnie.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Ranking ministrów rządu Tuska według „Polityki”. Kto jest silny, kto się chowa, a kogo jesień wymiecie

Wakacje się kończą, Donald Tusk zapowiada „nową agendę”, a autorzy „Polityki” postanowili subiektywnie ocenić w skali od 1 do 4, jak przez te ostatnie prawie dziewięć miesięcy radzili sobie poszczególni ministrowie.

Joanna Sawicka, Wojciech Szacki
31.08.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną