Z murawy do szafy
Z murawy do szafy. Moda i piłka nożna w tym sezonie grają do jednej bramki
Mistrzostwa Europy w futbolu może i się kończą, za to niezmiennie od kilku sezonów utrzymuje się trend na noszenie gór od piłkarskich strojów. Całkiem niedawno luksusowa szwedzka marka Acne Studios wypuściła koszulkę z długim rękawem, do złudzenia przypominającą te, które widujemy podczas rozgrywek o różne stawki. Wzór w biało-różowe pasy, numer, nazwa marki sponsorującej tę sztukę odzieży – wszystko się zgadza. Przynajmniej z przodu, bo z tyłu w miejscu, gdzie zawodnik ma numer, pojawiło się hasło informacyjno-reklamowe („Acne Studios. Produkty tworzone dla mody ze Sztokholmu”). Można w tym stroju grać lub spotykać się towarzysko, a od biedy i samotnie chodzić po czereśnie do warzywniaka lub po bagietkę do modnej rzemieślniczej piekarni. Bo kto bogatemu – taka koszulka to koszt prawie dwóch tysięcy złotych – zabroni?
Jako się rzekło, wszystko się zgadza modowo, a sportowo nie za bardzo, bo kibice jedenastki ze Sztokholmu oprotestują te barwy, wszak nikt tam nie gra w tych kolorach (drużyna AIK nosi się w tym roku na czarno lub biało z żółtymi detalami, to pierwsze zestawienie obowiązuje w meczach u siebie, to drugie w wyjazdowych). Zresztą, czysto teoretycznie, gdy wkładamy koszulkę Acne Studios, gramy w ich drużynie (i jeszcze do tego interesu dokładamy). Stroje inspirowane modą z murawy znajdziemy też w teamie Balenciaga, marka wypuściła nową kolekcję Soccer Series. I pomyśleć tylko, że założyciel tego domu mody, genialny krawiec Cristóbal Balenciaga, zasłynął nie dzięki modzie sportowej czy męskiej, lecz za sprawą koktajlowych i wieczorowych strojów dla kobiet. Jego słynna balloon dress, czyli sukienka podobna do szczodrze nadmuchanego balonika, zmieniła spojrzenie na damską sylwetkę na początku lat 50.
Kto jeszcze należy do reprezentacji koszulek sportowych?