Ludzie i style

Mapa i terytorium

ADHD, narcyzm itd. Nie bójmy się nazw i diagnoz, człowiek na tym się nie kończy

Ani diagnozy, ani nazwy, ani skróty, ani ludzie nie istnieją w izolacji. Ani diagnozy, ani nazwy, ani skróty, ani ludzie nie istnieją w izolacji. Shutterstock
ADHD – czyli ma problemy z koncentracją. Narcystyczna osobowość – aha, trzeba uciekać, nie dać się wykorzystać. I tak dalej. Tak jakby akronimy i hasła kryły w sobie kwintesencję osobowości, były tajnym kluczem do czyichś myśli, uczuć czy intencji.

Rose Cartwright, dziś znana autorka i scenarzystka, jeszcze będąc na studiach, natknęła się na publikację dotyczącą zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych (w skrócie OCD) i właśnie wtedy, po raz pierwszy od lat, doznała ulgi. Od czasów nastoletnich borykała się z intensywnymi myślami o treści seksualnej. Nawiedzały ją czasem nawet setki razy dziennie. Wyobrażenie o OCD miała jednak wówczas dość stereotypowe. Obejmowało głównie nadmierną koncentrację na jakichś czynnościach – np. układanie przedmiotów pod kątem prostym, wielokrotne sprawdzanie, czy zamknęło się drzwi na klucz albo ciągłe mycie rąk. Tymczasem jej przypadłość należała do kategorii „czyste O” (stąd zresztą tytuł jej pierwszej książki „Pure”): obsesja bez komponenty kompulsyjnej, czyli bez tych przymusowych zachowań.

Człowiek, który zmaga się z tzw. intruzywnymi myślami, pozostaje bezradny wobec narzucających mu się obrazów, często stojących w głębokiej sprzeczności z wyznawanymi przezeń wartościami. Odkrycie, że te straszne myśli nie są wytworem chorej wyobraźni – a tym bardziej dowodem na wynaturzenie i poważne problemy osobowościowe – lecz znaną medycynie przypadłością, którą się leczy, może być w takiej sytuacji faktycznie zbawienne.

I rzeczywiście, dzięki diagnozie Cartwright zrzuciła z siebie ciężar „metafizycznej winy” oraz potwornego lęku, a dzięki terapii miała szansę na powrót do normalnego życia. Ale w chwili, gdy mogło się już wydawać, że jej życie wreszcie wróciło na właściwie tory, objawy wróciły. Od pewnej neuronaukowczyni Cartwright usłyszała, że OCD nie jest biologicznie ugruntowaną przypadłością. Słowem, że natura tej dolegliwości wcale nie jest tak przejrzyście rozpoznana, jak przez lata sądziła, i że nie istnieje jednoznacznie identyfikowalny proces chorobowy, który by ją wyjaśniał.

Polityka 24.2024 (3467) z dnia 04.06.2024; Ludzie i Style; s. 95
Oryginalny tytuł tekstu: "Mapa i terytorium"
Reklama