Wybieram się w podróż do Indii i postanowiłam pójść na skróty. Proszę ChatGPT, żeby zaplanował moją wycieczkę. Po pięciu sekundach wszystko gotowe. Chat proponuje zacząć w Delhi, zwiedzić Bramę Indii i Świątynię Lotosu, która powstała w latach 80., a także Muzeum Narodowe, gdzie obejrzę znaleziska archeologiczne czy rzeźby. W kolejne dni mam podziwiać Tadź Mahal o wschodzie słońca i próbować jedzenia ulicznego w Agrze, mieście w stanie Uttar Pradesh. Następnie skok na południe – kolonialna architektura w Kochi i koniecznie rejs po kanałach w okolicy Allapuzhy. Wycieczkę mogę zakończyć w Hampi, oglądając starożytne ruiny.
Chat chyba się o mnie martwi, bo nieproszony dorzuca kilka porad – pij tylko butelkowaną wodę, ubieraj się przyzwoicie, a przede wszystkim szanuj lokalne zwyczaje. Przypomina też, żebym sprawdziła potrzebne dokumenty podróżne i szczepienia. „Baw się dobrze!” – życzy na koniec.
Plan podróży jest poprawny, ale nieco banalny. Próbuję jeszcze raz. Do pytania dorzucam zdanie: „Chcę omijać utarte szlaki”. Poleca, żebym zaczęła w mieście Manali na północy Indii i stamtąd ruszyła w góry. Potem mogłabym zahaczyć o Dolinę Parvati i zażyć kąpieli w tamtejszych gorących źródłach. Zonk. Chat ewidentnie nie wie, że nie cierpię górskich wycieczek. Chyba nie zdaje sobie też sprawy z tego, że w Dolinie Parvati w ciągu ostatnich dwóch dekad zaginęło bez śladu ponad tysiąc osób, w tym dwudziestu turystów. Na szczęście dalej plan prezentuje się lepiej – AI poleca mi Gokarnę, malownicze miasteczko na wybrzeżu. Zna tam kilka mniej uczęszczanych plaż. Przypomina, żebym spakowała do plecaka porządne buty i apteczkę.
Im więcej ChatGPT o mnie wie, tym ciekawsze są jego polecenia. Wpisuję w okienko kolejne preferencje i po piętnastu minutach mam sporo propozycji miejsc do odwiedzenia, potraw do spróbowania i książek do przeczytania.