Mieliśmy już kilka rapowanych tekstów, które pisane były prawie wyłącznie nowomową. Ale np. w „Slangu” Pezeta były od razu definicje trudniejszych słów: „Zastanawiać się to rozkminiać/ Sztuka to świnia, muka to kiła/ Przyglądać się to obcinać/ Spać to kimać, wąchać to kirać”. Tymczasem przed świętami pojawił się wideoklip utworu „Skippers”, który Young Leosia, Bambi, Janusz Walczuk i Waima wykonują, używając niemal tylko neologizmów. Zaczyna Leosia: „Big, big dripper, swaguję nowym featem/ Bambi śpiewa jak T-Pain/ Deemz to największy rizzler”. Jeśli pominiemy nazwy własne, zostanie nam swag (lans), feat (gościnny występ), rizzler (sprawny uwodziciel), a wreszcie dripper, jeszcze jeden wyraz angielski, który należałoby czytać jako pochodną słowa drip, oznaczającego imponujący styl. Drogie ubrania, wyjątkowy sposób bycia.
Nowemu wyrazowi przysłużyli się raperzy Lil Baby i Gunna, publikując pięć lat temu utwór „Drip Too Hard”. Szybko przywędrował do nas, pojawiając się m.in. w utworze Żabsona, którego bohater najwyraźniej zapatrzony jest w siebie: „Na mój widok robi kap kap, mów mi Mr. Drip”. No bo drip słownikowo oznacza po angielsku „kapać”. Kiedy więc Leosia – dobra znajoma Żabsona – kończy zwrotkę „Kap, kap, sos spada na nowy T-shirt”, odnosi się raczej nie do tego, że poplamiła jej się koszulka, tylko że wydała na nią właśnie spore pieniądze (sos). Gdziekolwiek pojawia się hasło drip, tam mowa o kapaniu – analogicznie do starych form w rodzaju „ociekania złotem”. Rzecz jest jednak ryzykowna, bo tam, gdzie mowa o dripie, mnożą się konteksty ironiczne. W końcu w potocznej angielszczyźnie drip oznacza m.