Ludzie i style

Śladami Hemingwaya, surferów i cydru: podróż do Bilbao

Muzeum Guggenheima Muzeum Guggenheima mat. pr.
Północ Hiszpanii wciąż pozostaje w turystycznym cieniu Barcelony, Madrytu czy Andaluzji. A szkoda, bo to prawdziwy skarbiec bogactw dla oczu, duszy i żołądka.

Jednym z pierwszych obrazów, z którym wędrowcy spotykają się po dotarciu do Bilbao, jednego z bardziej rozpoznawalnych baskijskich miast, jest wszechobecna dominacja biało-czerwonych pionowych pasów. Rzadko które drzwi garażowe unikną tych barw, podobnie obwieszone flagami balkony, nawet krzesła i stoliki w barach czy restauracjach. Czerwono-białe co kilkanaście dni jest zresztą całe 350-tysięczne miasto, położone tuż przy estuarium rzeki o tej samej nazwie. Bo być z Bilbao to znaczy być członkiem afición lokalnego klubu, Athletic, jedynej drużyny w Europie łączącej grę na najwyższym kontynentalnym poziomie z nienegocjowalnym kryterium etnicznym - grać mogą tu tylko Baskowie, w regionie urodzeni i swoje pochodzenie dziedziczący po co najmniej jednym z rodziców.

Wystawa w Muzeum w San Mames ArenaShutterstockWystawa w Muzeum w San Mames Arena

Futbolowa szajba, choć autentyczna i miejscami dominująca nad krajobrazem miasta, nie jest oczywiście jedynym ciekawym elementem lokalnego pejzażu. Nie ma bowiem przesady w stwierdzeniu, że Bilbao jest jednocześnie perłą hiszpańskiej północy i jednym z najbardziej niedocenianych punktów na szlaku miejskiej turystyki być może nawet w całej Europie. To nie tylko prężny ośrodek przemysłowy, stolica ponadmilionowej aglomeracji, ale też miasto o niewyobrażalnie wręcz ciekawej architekturze i filozofii zagospodarowania przestrzennego. Jego osią jest rzeka Bilbao, wlewającą się na północy do z reguły burzliwych, pofalowanych wód Zatoki Biskajskiej. Przerzucono przez nią aż 13 mostów, łączących stare, mieszkalne Bilbao z nowymi, biznesowo-artystycznymi częściami miasta. Mosty te są zresztą warte obejrzenia, bo same w sobie stanowią dzieła sztuki. Tu wymienić trzeba chociażby przeprawę Zubizuri, co w języku baskijskim dosłownie oznacza „biały most” - jednoprzęsłowy, z przezroczystą podłogą, popularny zwłaszcza wśród kierujących się do starego miasta turystów oraz biegaczy, których na bulwarach wzdłuż rzeki w słoneczne (i nie tylko) dni są dziesiątki. Wrażeń estetycznych dostarcza też przejazd przez podwieszany most La Salve, rozpoznawalny z daleka dzięki swoim wielkim czerwonym pylonom. Ta konstrukcja zyskała popularność wśród lokalnych mieszkańców i przybyszów z zagranicy głównie z powodu umieszczenia prawie dosłownie pod nią bodaj największej obecnie turystycznej atrakcji miasta - Muzeum Guggenheima, otwarte tu w 1997 r.

Podwieszany most La SalveShutterstockPodwieszany most La Salve

Pojawienie się tej globalnej marki świata artystycznego w Bilbao trwale zmieniło zarówno miejską przestrzeń, jak i wizerunek całego regionu w oczach zagranicznych obserwatorów. Budynek projektował Kanadyjczyk Frank Gehry, jedna z najważniejszy postaci współczesnej architektury. Srebrna, połyskująca w świetle zachodzącego słońca fasada niektórym kojarzy się z wijącą się w górskim potoku rybą, innym - z żaglowcami płynnie sunącymi po cichym oceanie, a nawet z leniwie przesuwającymi się na niebie chmurami. Środek wypełnia fantastyczna ekspozycja sztuki współczesnej, ale zatrzymajmy się jeszcze na chwilę na samej konstrukcji - definiuje ona całą najbliższą okolicę, jednocześnie nie przytłaczając wszystkiego wokół dzięki swojej lekkości. Jak pisał Paul Goldberger, krytyk architektury i wieloletni felietonista tygodnika The New Yorker, otwarcie Guggenheima w Bilbao symbolizowało „jeden z tych rzadkich momentów, w których krytycy, naukowcy i opinia publiczna całkowicie się ze sobą zgadzały” - oczywiście w zachwycie nad bryłą stworzoną przez Gehry’ego. Mieszkańcy miasta byli zresztą kanadyjskiemu architektowi tak wdzięczni, że zdecydowali się nazwać jego imieniem pieszą kładkę nad rzeką, znajdująca się kilkaset metrów od muzeum i prowadzącą na kampus Uniwersytetu Deusto - jezuickiej szkoły wyższej z kampusami w Bilbao i San Sebastián, jednej z najlepszych placówek akademickich w całej Iberii, cieszącej się sławą między innymi dzięki swojemu doskonałemu wydziałowi prawa.

Centrum AzkunaShutterstockCentrum Azkuna

Bilbao oferuje całą masę doznań estetycznych - i kulinarnych - także poza rzecznym nabrzeżem. Casco Viejo, stare miasto, jest przepięknym skupiskiem starych kamienic, klimatycznych kawiarenek i pubów, w których rozpolitykowani studenci - a takich w Kraju Basków nie brakowało nigdy i nie brakuje nadal - do wczesnych godzin porannych rozprawiają o miejscowej kulturze, tożsamości, tym co było i tym co będzie. Później przenoszą się zapewne do Azkuna Zentroa, centrum kultury i sztuki, jednego z najciekawszych budynków dzisiejszej Hiszpanii. Dawniej była tu giełda kukurydzy i przypraw sprowadzanych z Nowego Świata czy Indii, od 2010 r. to miejscowa stolica intelektualnego fermentu. Ogólnodostępna biblioteka i czytelnia multimedialna, basen, centrum fitness, przestrzeń warsztatowa i restauracja w jednym - warta obejrzenia dzięki swojej post-industrialnej bryle, ale też szerokiej gamie aktywności otwartych dosłownie dla każdego. Książki o historii Baskonii, kurs garncarstwa, aerobik wodny - Azkuna Zentroa ma wszystko, czego ciekawski podróżny może w Bilbao zapragnąć.

Sopelana, plażaShutterstockSopelana, plaża

Jeśli jednak ma ochotę na więcej przestrzeni, miasto bez problemu również taką potrzebę zaspokoi. Bilbao leży bowiem w centrum jednej z najlepiej skomunikowanych aglomeracji w tej części świata, z autobusami, tramwajami i trzema liniami metra o łącznej długości 49 km. Ten ostatni środek transportu jest szczególnie ważny, bo wychodzi daleko poza granice ścisłego miasta, de facto przeradzając się w pewnym momencie w podmiejską kolejkę. Dzięki temu bez przesiadki dostać się można ze ścisłego centrum miasta aż do Sopelany, położonego kilkanaście km od Bilbao niewielkiego nadmorskiego miasteczka, które w ciągu ostatnich kilkunastu lat stało się mekką fanatyków sportów wodnych. Sopelana oferuje piękne, szerokie i malownicze plaże położone w sąsiedztwie wysokich klifów, imponujących nadmorskich skał i przydatnej infrastruktury, od restauracji z owocami morza po sklepy dla amatorów surfingu i skimboardingu. Co śmielsi fanatycy tego miejsca decydują się nawet na plażowe biwakowanie w śpiworach, co jednak kończy się często przymusową kąpielą, bo prądy są w Sopelanie naprawdę silne.

Pintxosmat. pr.Pintxos

Dla tych, którzy od aktywności fizycznych w bezkresie morza wolą przyjemności kulinarne, Bilbao też ma wiele do zaoferowania. Specjalnością lokalnej kuchni są tak zwane pintxos, baskijska interpretacja konceptu tapas. Tu wymienić trzeba chociażby słynne el grillo, czyli pintxos wegańskie, z ziemniakami, sałatą i siekaną cebulą, a także krokiety z dorsza, czy bilbainito, z jajkiem, majonezem oraz krewetkami. Popularne są tu też różne wariacje gulaszów i zup, zwłaszcza rybnych, które popija się najczęściej lekkim piwem albo jabłkowym cydrem, dostępnym w sagardotegi, specjalnych cydrowych lokalach. Zamówienie tego trunku jest zresztą przeżyciem samym w sobie, bo w bardziej tradycyjnych lokalach nalewany jest on zawsze z dużej wysokości, co w swoim pisarstwie unieśmiertelnił chociażby Ernest Hemingway.

Kładka ZubizuriShutterstockKładka Zubizuri

Bilbao i cały Kraj Basków swoją magią perły ukrytej pośród zielonych wzgórz północy przyciągały od zawsze wybitne jednostki. Amerykański noblista bywał tu często w latach 20., a Pablo Picasso jako symbol tragedii wojny wybrał właśnie zbombardowane baskijskie miasteczko Guernica, położone zaledwie 40 minut drogi samochodem od Bilbao. Tutaj kultura i historia Hiszpanii przenika się płynnie z losami całego kontynentu, a samo miasto dzięki swojemu prężnemu rozwojowi ostatnich lat jest ważnym punktem na mapie globalnej architektury, sztuki - oraz oczywiście piłki nożnej. Dobrze widać to w popularnej, często reprodukowanej na pocztówkach i turystycznych pamiątkach grafice zwanej „mapą świata według Basków”. Wszystko jest tam nieproporcjonalne, bo to mapa raczej rozrywkowa niż wiernie oddająca odległości, ale jedna kwestia jest w niej autentyczna - z punktu widzenia mieszkańców tego regionu. Bilbao położone jest na niej w ścisłym centrum planety. Odwiedziwszy to miasto, nikt się już Baskom nie dziwi, że tak właśnie patrzą na świat.

Tradycyjny targmat. pr.Tradycyjny targ

Partnerem materiału jest Turespaña

Polityka 46.2023 (3439) z dnia 07.11.2023; Promocja; s. 12
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Jak portier związkowiec paraliżuje całą uczelnię. 80 mln na podwyżki wciąż leży na koncie

Pracownicy Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego od początku roku czekają na wypłatę podwyżek. Blokuje je Prawda, maleńki związek zawodowy założony przez portiera.

Marcin Piątek
20.11.2024
Reklama