Fantastycznie zbędne
Masa fantastycznie zbędnych rzeczy w naszych domach. Zmienia nam się gust
Na stronie sklepu Gohar World jednym z wciąż prezentowanych, ale już wyprzedanych artykułów jest przedmiot w dzisiejszych czasach raczej zbyteczny: niewielki gwizdek na krótkim rzemyku, które na oko może być tylko porożem. Autorski sklep założony przez Lailę i Nadię Gohar w epidemicznym 2020 r. ogłasza się jako „uniwersum wszystkiego, co związane z kulturą stołu”, stworzone z poszanowaniem tradycji, rzemiosł i poczuciem humoru. To jeden z wielu niszowych biznesów sprzedażowych ostatnich lat, które oferują proste przedmioty domowego użytku z innej półki niż te oczywiste, dostępne w najbliższym markecie. Nie są to rzeczy pierwszej potrzeby. Przypominają znaleziska z pchlich targów, witryn i kredensów naszych przodków.
Założycielki marki zachęcają, by niekoniecznie trzymać się sztywno przypisanych akcesoriom stołowym ról. Przykładem może być kandelabr na jajka czy seria białych haftowanych kapturków z kieszonkami na owoce i słodycze. Gdyby nie zademonstrowano, jak ich używać, byłoby to niejasne – kto bowiem dziś serwuje owoce w lnianych czy bawełnianych kieszonkach?
Tęsknota za kolorem, szaleństwem form, posiadaniem czegoś „jedynego w swoim rodzaju”, skupiającego uwagę i wywołującego komentarze, jest częścią szerszego zjawiska w świecie wzornictwa. Nie tylko niszowego i niskonakładowego. Można je określić jako odejście od racjonalności ku temu, co ekscesywne, ekspansywne i teatralne. Meble i akcesoria wybiera się tak, by stworzyć wrażenie osobliwych światów, zaprosić bliskich, by zadawali pytania o ich pochodzenie, sprawić, by znajomi zapragnęli czegoś równie unikatowego lub podjęli grę postulowaną przez Gohar World, czyli użyli przedmiotów po swojemu.
Dopiero co odreagowywaliśmy dekady ekstrawagancji. W architekturze i w akademiach wzornictwa przemysłowego zaczęto pielęgnować pojęcie zasadności estetycznych wyborów, promować krytyczne podejście do chęci zadziwiania, epatowania formą, tymczasem znów lądujemy w bajce?