Boli jak… kobietę
„O Boże, to boli!”. Mężczyźni sprawdzają symulatory menstruacji i porodu
Coraz głośniej mówi się o przełamywaniu tabu menstruacyjnego oraz tego dotyczącego ciąży i porodu. Rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek wnioskował niedawno o dostęp do środków higienicznych w szkołach. Przeciwko wykluczeniu menstruacyjnemu działają w Polsce fundacje, np. Różowa Skrzyneczka i Akcja Menstruacja, których celem jest zapewnienie tamponów i podpasek w miejscach publicznych. Marki i znane twarze angażują się w oswajanie okresu, a firmy oferują płatny urlop menstruacyjny.
– Naturalnymi reakcjami na ból porodowy, który jest subiektywny, są krzyk, potrzeba bycia w ruchu, „rytuały porodowe”, czyli stan, kiedy pacjentka nieświadomie powtarza jakąś czynność w trakcie skurczu, by pomóc sobie w zniesieniu bólu. To może być dotykanie charakterystycznej powierzchni, przytulanie poduszki, patrzenie w ten sam punkt podczas każdego skurczu, odliczanie sekund czy „utrata świadomości” w trakcie skurczu. Ale byłam też raz świadkiem sytuacji, w której kobieta z nadludzką siłą kopnęła położną, po czym zaczęła uciekać z traktu porodowego – opowiada Maria Słodkowska-Ligus, położna.
Teraz o tym, jak boli poród, mogą się przekonać także mężczyźni. Jednym z nich był prezenter TVP Maciej Kurzajewski, który niedawno na wizji testował symulator bólu mający oswajać lęk przed porodem. Do jego ciała podpięto cztery elektrody, stymulujące mięsień prosty brzucha (choć w trakcie porodu zaangażowanych jest ich więcej, np. skośne brzucha, grzbietu, Kegla, a towarzyszą temu skurcze macicy). Efekt? „W takich sytuacjach jestem szczęśliwy, że jestem mężczyzną” – ocenił. Podobne eksperymenty przeprowadzali już youtuberzy. Obejrzymy ich krzyczących, zginających się wpół, komentujących intensywność doznania.
Marka Somedays, produkująca kosmetyki i gadżety łagodzące ból miesiączkowy, przeprowadziła z kolei test symulatora bólu menstruacyjnego.