Kto uważał, że z przechodzeniem języka gier wideo do świata realnego to przesada, najwyraźniej jest bambikiem. „Mateusz, ale z ciebie bambik!” – rzucił Donald Tusk do premiera Morawieckiego po tym, jak ten zamknął otwarty od pół roku most na Dunajcu, żeby go uroczyście otworzyć. „Bambik” to ktoś niedoświadczony, słabeusz, skazany na przegraną. Od kilku lat już w różnych dziedzinach życia, wcześniej głównie w grach wideo, gdzie opisywał nowego gracza – od zagubionego jelonka z disneyowskiej wersji opowieści o Bambim, łatwej ofiary.
W popularnej sieciowej strzelance „Fortnite” mówi się „bambi” na zwykłą postać, jaką dostaje początkujący uczestnik, który nie ma jeszcze żadnych osiągnięć ani nie dokupił żadnej specjalnej – jak to się określa – „skórki”. A Tusk odnosił się bezpośrednio do piosenki z TikToka – „Cha cha, ale z ciebie bambik, nie masz fałdolców/Nie przezywajcie mnie, że jestem bambikiem, po prostu nie mam fałdolców” (V-dolce to waluta w grze „Fortnite”) – która stała się memem, w jej różnych wersjach występowali celebryci czy sportowcy.
„Bambik” trafia też od trzech lat do propozycji konkursu na Młodzieżowe Słowo Roku. I kiedy wydawało się, że cała Polska to rozumie, pojawiły się komentarze m.in. Cezarego Gmyza i Rafała Ziemkiewicza, dopatrujących się w „bambiku” rasizmu i nawiązania do „murzynka Bambo”. Z kolei Roman Giertych w geście poparcia dla Tuska opublikował pod hashtagiem #MateuszBambik rysunek premiera w „skórce” banana. Również dając dowód ignorancji, bo żeby zdobyć taką skórkę, trzeba się odrobinę napocić i nie być bambikiem. Młodzież odpowiada salwami śmiechu. Pojawiło się dużo nowych bambików do odstrzału.