Wygląda jak zwykły facet – czapka bejsbolowa, jakaśtam koszulka, lekka kurtka, dżinsy i sportowe buty. Na ulicy można by go wziąć za pracownika firmy IT bez sztywnego dress code’u albo weekendowego ojca, który właśnie obkupił się w sieciówce i idzie z dziećmi na lody. Tymczasem już sama czapka firmy Loro Piana, „jakaśtam” koszulka i dżinsy Tom Ford są warte tyle, co polska średnia krajowa pensja (6883,96 zł brutto, kurs dolara 4,21 zł). Do tego dochodzą okulary przeciwsłoneczne Jacques Marie Mage (45 proc. pensji), sportowe buty Gucci (50 proc. pensji) i lekka kurtka bomberka, także Gucci (4 pensje). Ale Kendalla Roya, jednego z głównych bohaterów serialu „Sukcesja” stać. Nie musi czekać na wyprzedaże, buszować po stronach typu Vestiaire ani nawet sprawdzać metek z cenami – i to nawet nie dlatego, że jest zbyt zajęty walką z ojcem i rodzeństwem o dominację nad rodzinnym imperium medialnym. Brak widocznych metek to nie przypadek ani brak gustu, Kendall po prostu urodził się w dobrobycie i doskonale wie, że pieniądze lubią ciszę, a status powinny doceniać nie plotkarskie gazety i followersi na Instagramie, rozpoznający połączone ze sobą litery G, LV czy beżową kratkę. Posługuje się kodem, który czytają tylko ludzie z jego klasy (wybacz, Kim Kardashian, to nie twoja liga).
Luksusowe materiały (jedwab, kaszmir), stonowane kolory (granaty, beże, szarości), określone marki (Brunello Cucinelli, Loro Piana, Hermès, ale też Gucci, Tom Ford czy Ralph Lauren – byle bez widocznego logo), czyli „quiet luxury”, „dyskretny luksus”, to clue stylu bogatych od pokoleń. Autorzy „Sukcesji” perfekcyjnie portretują osławiony 1 procent także w tej kwestii.
Świat oszalał na punkcie nie tylko kolejnych zwrotów akcji w „Sukcesji”, ale także stylu, w jakim noszą się jego bohaterowie, co postanowili zabawnie skomentować twórcy serialu.