Ludzie i style

Liga Narodów: klęska z Włochami po niemrawej grze

Liga Narodów. Polska przegrywa z Włochami 0 do 2. Liga Narodów. Polska przegrywa z Włochami 0 do 2. Beata Zawadzka / East News
Plany zawojowania Ligi Narodów przez reprezentację Brzęczka okazały się mrzonką. W Reggio Emilia Polacy nie mieli nic do powiedzenia. Włosi z łatwością zwyciężyli 2:0.

Dobrze, że skończyło się na dwóch golach. Francuski sędzia skorzystał bowiem z możliwości nadzwyczajnego złagodzenia kary. Po pierwsze, łaskawie nie zauważył dwóch zagrań ręką naszych obrońców w polu karnym. Po drugie, Jackowi Góralskiemu upiekło się po pierwszym brutalnym faulu. Zobaczył tylko żółtą kartkę. Kilkanaście minut później sędzia nie miał wyboru i po kolejnej szarży Góralski musiał już pożegnać się z placem gry. Szkoda, bo po wejściu w drugiej połowie wniósł trochę życia (okazuje się, że nawet za dużo) do niemrawych poczynań naszych reprezentantów.

Nie mamy czego szukać na boisku

Można sobie zadać pytanie, czy to Polacy byli tak słabi, czy Włosi tak mocni. Moim zdaniem: jedno i drugie. Po październikowym wzlocie, po szczęśliwym, ale jednak sukcesie z Ukrainą kilka dni temu, oczekiwania poszybowały bardzo wysoko. Do tego ekipa Roberto Manciniego zderzyła się z wysypem koronawirusowych zachorowań. Sam trener z tego powodu oglądał mecz w telewizji. Brak wielu czołowych postaci dodatkowo podsycał optymizm, bo w polskim obozie osłabienia prawie nie było.

Tymczasem od pierwszej minuty widać było, że nie mamy czego szukać na boisku. Za to przeciwnicy wyglądali na takich, którzy w ten wieczór byliby gotowi spuścić lanie nawet znacznie lepszym drużynom. Pomysłowe natarcia sunęły jedno za drugim, a Polaków stać było głównie na wymianę dwóch, góra trzech podań na swojej połowie, a później bezradni tracili piłkę. Tylko jeden gol do przerwy po rzucie karnym, którego nikt nie odważył się kwestionować, bo Grzegorz Krychowiak złapał rywala wpół na polu karnym i trzymał tak długo, aż ten zwalił się z nóg.

Po przerwie i aż trzech zmianach, zarządzonych w odruchu desperacji przez trenera Brzęczka, na chwilę trochę się poprawiło.

Reklama