Ma zbyt wysoki poziom testosteronu. Ograniczenie dotyczy biegów na dystansach od 400 do 1500 metrów. Z hiperandrogenizmem można się uporać farmakologicznie. Pytanie tylko, czy Caster Semenya przystanie na takie rozwiązanie. Jej prawnicy być może nie złożą broni i będą szukali kolejnych możliwości odwoławczych.
Wątpliwości
W tej sprawie nie ma całkowicie sprawiedliwego rozwiązania. Materia jest równie skomplikowana, co delikatna. Podziwiam odporność Caster, której organizm publicznie rozbiera się na czynniki pierwsze i analizuje, czy z tych lub innych względów jest bardziej kobietą, czy mężczyzną.
Zastanawiam się też, w jakim stopniu upór w dążeniu do uznania praw Semenyi do konkurowania w wielkich imprezach jest jej własnym wyborem. Był przecież taki moment, kiedy chciała zrezygnować. Z drugiej strony to rozstrzygnięcie ma przecież olbrzymi wpływ nie tylko w tym jednym przypadku.
Wątpliwość, która od razu się rzuca w oczy, to owo zawężenie przepisu o poziomie testosteronu do 5 nanomoli na litr krwi do kilku dystansów – w praktyce do 400, 800 i 1500 metrów. Oznacza to, że World Atlethics (dawniej IAAF) nie ma nic przeciwko występom zawodniczek takich jak sportsmenka z RPA np. w biegu na 100 m czy też w maratonie, nie mówiąc o pchnięciu kulą czy rzucie młotem. Choć mówi się, że restrykcje mogą objąć wszystkie konkurencje kobiece.
Mniejsze zło?
Caster Semenya praktycznie nie przegrywała zawodów w biegu na dwa okrążenia bieżni. Czasami miałem wręcz wrażenie, że nie chce pokazywać różnicy, która ją dzieli od rywalek. Choć paradoksalnie dwa spośród jej mistrzowskich tytułów (na igrzyskach i mistrzostwach świata) to wynik dyskwalifikacji za doping Rosjanki Marii Sawinowej.
Najbardziej zainteresowana uderza teraz w bardzo wysokie tony, krytykując sądowe rozstrzygnięcie. Uważa, że wyrok narusza jej prawa człowieka, kobiety, sportowca. Z drugiej strony równość szans, z niezawinionych przez nikogo przyczyn, nie jest zachowana, gdy na linii startu staje Caster Semenya. Rozstrzygnięcia przyjęte przez World Atlethics i sądy trzeba – chyba – potraktować jako wybór mniejszego zła.