Życie celebrytów straciło sens. Sytuacja pandemiczna zatrzymała gale, przyjęcia, rauty. Nie bywa się, nie wdzięczy na ściankach, nie mizdrzy do obiektywów, nie ujawnia mimochodem sekretów z życia najlepszych przyjaciółek. Skończyły się ustawki z fotoreporterami i wrzucanie selfie z „ładowania akumulatorów na Dominikanie”, bo chwilowo na Dominikany – bliskie i dalekie – nie ma się jak dostać. Nawet paparazzi czują flautę: żaden gwiazdor nie sika w bramie, nie wypada z taksówki, nie orbituje nad ranem w kierunku nie swojego mieszkania. Zdrady, rozwody, sekretne randki, w sam raz dla złaknionej celebryckich newsów publiki – wszystko znalazło się w stanie hibernacji.
Z Pudelka wieje nudą. Na górze wymuszone przeprosiny, adresowane do aktorki i prawniczki Joanny Jabłczyńskiej, której dobra osobiste zostały naruszone jedną z publikacji. Jako motyw przewodni: sytuacja pandemiczna oraz wymuszone nią restrykcje, na które nieco utyskują znani z tego, że są znani. W połowie kwietnia marazm mija dzięki niezastąpionej Kai Godek, której antyaborcyjna krucjata wywołuje sprzeciw kobiet znanych ze scen, ekranów oraz ścianek. Poza tym odgrzewane kotlety: Harry i Megan. Jennifer i Brad, z Angeliną w tle. Blanka i Baron. Eksperfekcyjna pani domu i jej eksbramkarz spodziewający się potomka dzięki in vitro. Mielenie mielonego.
Się klika
W tym samym czasie uwaga opinii publicznej skupia się na rzuconych w oko wirusowego cyklonu pracownikach służby zdrowia. Na uczniach pozbawionych stałego łącza internetowego, dla których nauka online to pobożne życzenie. Na rodzicach, którym kończy się wymuszony okolicznościami zestaw pierwszej potrzeby opiekuńczej (urlop) i nie mają pojęcia, jak w kolejnych dniach pogodzić doglądanie dzieci z pracą. Na zwalnianych pracownikach, na tysiącach mikroprzedsiębiorców, których biznes stanął z dnia na dzień.