Korona z głowy. Do czego się przyda polska aplikacja na koronawirusa?
Korona z głowy – polska aplikacja na koronawirusa
Takie narzędzie wdrożyli u siebie Chińczycy i Koreańczycy. Polacy nad aplikacją pracowali od 14 marca. Po dwóch tygodniach jest dostępna – od godz. 8 w piątek 26 marca można ją zainstalować za darmo ze strony www.koronazglowy.com. Aplikacja SafeSafe – Korona z głowy! pomoże osobom z grup ryzyka, zakażonym i lekarzom. Pomysł wyszedł od wrocławianina Mateusza Romanowa z agencji 25wat.
– W piątek 13 marca premier z ministrem zdrowia ogłosili w Polsce kwarantannę. Następnego dnia rano miałem lecieć na tydzień do Jordanii. Nie poleciałem, za to zacząłem mieć mnóstwo sygnałów od firm i przedsiębiorców obawiających się rozwoju sytuacji. Pojawił się lęk o inwestycje. Uznałem, że zamiast skupiać się na tym lęku, lepiej będzie, jeśli skupimy się na działaniu – mówi Romanów, który zaprosił do współpracy blisko 40 osób: lekarzy, ekspertów naukowych, projektantów graficznych, programistów, specjalistów od zabezpieczania danych cyfrowych i radców prawnych od bezpieczeństwa danych (RODO).
Co trzeba wiedzieć o aplikacji SafeSafe
Zespół pracujący po 20 godzin na dobę z merytorycznym wsparciem Grzegorza Garbacza, doktora habilitowanego w zakresie analizy farmaceutycznej, i lekarzy pracujących na pierwszej linii frontu, czyli w szpitalach, zbudował w dziewięć dni aplikację, która ma pomóc w ograniczaniu rozprzestrzeniania się wirusa. Jest oparta na zaleceniach Światowej Organizacji Zdrowia i epidemiologów.
Co trzeba wiedzieć o aplikacji SafeSafe? Nie gromadzi informacji osobowych, nie zapisuje danych medycznych na serwerach, tylko na urządzeniach, na których zostanie zainstalowana. Ma pomóc w rozwiązaniu problemów, z jakimi zmagają się lekarze, ale też Polacy przebywający w większości w przymusowej izolacji. Jednym z nich jest brak historii zakażonego: z kim się widział, gdzie przebywał, od kiedy i jakie ma objawy, od kogo się zakaził, ale też jego historia medyczna, aktualne schorzenia, farmakoterapia, nietolerancje leków itd. Brak tych danych utrudnia szybkie reagowanie, a będzie konieczne przy zakładanym przyroście chorych, jaki czeka nas w ciągu dwóch–trzech tygodni.
Czytaj też: Kwarantanny dopilnuje aplikacja. Powinniśmy się bać?
Smartfon zapyta o samopoczucie
Podstawowe funkcje aplikacji są zgodne z zaleceniami WHO, Robert Koch Institut i Charite Berlin. Użytkownik dostaje test, który pozwala mu ocenić ryzyko zakażenia, do tego dziennik zdrowia, porady dotyczące profilaktyki i zapobiegania rozprzestrzenianiu się wirusa. Dane docelowo pomogą zbudować big data służące do szukania ognisk infekcji, ale też poprowadzić „za rękę” użytkownika: poprzez objawy choroby po kroki postępowania przy zakażeniu. To zaś pozwoli na wczesne ostrzeganie potencjalnie zagrożonych.
– Użytkownik od razu może korzystać z aplikacji. Nie ma logowania do systemu, rejestracji. My nie wiemy, kim jest użytkownik, co chroni jego dane osobowe. Dajemy mu do wypełnienia kwestionariusz z zagadnieniami ważnymi w kontakcie z koronawirusem. Dzisiaj już wiemy, że znaczenie może mieć np. grupa krwi, to, czy ktoś pali papierosy, czy ma choroby przewlekłe – tłumaczy Mateusz Romanów.
Użytkownik, który wypełni metryczkę, otrzyma informacje związane z postępem identyfikacji problemów zdrowotnych w przebiegu zakażenia. Druga funkcjonalność to ankieta oceny ryzyka, zrobiona przez firmę Infermedica zgodnie z wytycznymi WHO. Pozwala na tzw. triage, czyli klasyfikację grupy ryzyka użytkownika zgodnie z odpowiedziami, jakich udzielił. Ankieta „zapyta” go m.in. o to, czy i jakie występują objawy, czy miał kontakt z kimś, kto został zdiagnozowany jako zakażony, o samopoczucie itd.
Czytaj też: Co daje noszenie masek i komu są potrzebne
Kiedy nasiliły się objawy, czyli dziennik zdrowia
– To jest takie drzewko decyzyjne opracowane przez WHO, informujące na końcu o tym, w jakiej grupie ryzyka znalazł się człowiek odpowiadający zgodnie z prawdą na pytania. My te grupy ryzyka rozwinęliśmy razem z lekarzami, którzy na co dzień walczą z epidemią. Dlatego użytkownik dostanie informację nie tylko o tym, w jakiej jest grupie, ale też o tym, co się z tym dalej wiąże i co powinien robić. Jeśli będzie w grupie profilaktyki, to jak ma się zachowywać, jeśli w grupie izolacji domowej, to jak się izolować, żeby nie zaszkodzić bliskim, jeśli ryzyko wrośnie, to dostanie informację, gdzie ma dzwonić – opisuje Romanów.
Kluczowy jest dziennik zdrowia – funkcjonalność oparta na wytycznych opracowanych w Niemczech, zgodnie z którymi przebywając na obszarze pandemii, należy codziennie monitorować takie objawy jak wysokość temperatury, kaszel itd., ale też miejsca przebywania, kontakty z konkretnymi ludźmi. Te dane, w przypadku potwierdzenia zakażenia, nie tylko pozwolą lekarzowi ocenić przebieg choroby, ale też dotrzeć do osób, które powinny znaleźć się w kwarantannie, wykonać test itd.
– Taki dziennik jest szczególnie ważny w przypadku seniorów, którzy często nie są w stanie powiedzieć dokładnie, kiedy zaczęli gorączkować, kaszleć, kiedy nasiliły się objawy. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że nie każdy 75-latek zainstaluje sobie naszą aplikację na telefonie, ale może to zrobić wnuk, córka, syn, sąsiad, ktoś, z kim ma kontakt i kto może mu pomóc – podkreśla Romanów.
Czytaj też: Skąd się wziął wirus? Ufajmy nauce nie plotkom
Jak opanować wirusa
Aplikacja SafeSafe planuje wprowadzić geolokalizację – dane zapiszą się na urządzeniu, tworząc bazę. W oparciu o nią będzie można robić modele zdarzeń: jeśli X trafił właśnie do grupy najwyższego ryzyka, napisał w ankiecie, że miał kontakt z osobą chorą, a jego wujek właśnie został zdiagnozowany i jest w szpitalu, to jest prawdopodobne, że X jest nosicielem. Wtedy system sprawdza, z kim mógł się widzieć w ostatnim czasie i kto powinien znaleźć się na kwarantannie.
– W ograniczaniu pandemii kluczowe jest opanowanie rozprzestrzeniania się wirusa. W leczeniu kluczowe są informacje dotyczące chorego. Nasza aplikacja łączy te dwa obszary – podkreśla Romanów.
Czytaj też: Stan epidemii. Co się zmieni w naszym życiu?