Ludzie i style

Sieć i czekaj

Stan zagrożenia epidemicznego w Polsce był przyspieszonym kursem przestawiania się na zdalne życie. Stan zagrożenia epidemicznego w Polsce był przyspieszonym kursem przestawiania się na zdalne życie. Martin Dimitrov / Getty Images
Miliony ludzi utknęły w domach nagle i nie wiadomo na jak długo. Odizolowani i poddani kwarantannie uczą się żyć sami ze sobą. Czy internet to udźwignie?
Odkąd pozamykano szkoły, centra kultury i galerie handlowe, właściwie każda firma działająca online informuje, że wciąż funkcjonuje i dba o środki ostrożności.Mirosław Pieślak/Forum Odkąd pozamykano szkoły, centra kultury i galerie handlowe, właściwie każda firma działająca online informuje, że wciąż funkcjonuje i dba o środki ostrożności.

Koronawirus SARS-CoV-2 sporą część świata zmusił do barykadowania się w domach. Także polskie miasta przypominają scenografie z filmu katastroficznego albo – to teraz popularne porównanie – hipotetyczny scenariusz serialu „Black Mirror”. Tyle że w produkcji Channel 4, przejętej z czasem przez Netflixa, nowe technologie sidlą człowieka. A w czasach zarazy przychodzą mu na ratunek.

Praca, szkoła, życie towarzyskie i dodatkowe zajęcia – to wszystko albo prawie wszystko z dnia na dzień przeniosło się do internetu. Tłok teraz jest tutaj. Wygląda na to, że w wielu rejonach świata ani człowiek nie był na to gotowy, ani sama sieć. Ale jedno i drugie ma też duże zdolności przystosowawcze. Dekadę temu kwarantanna przynajmniej pod tym względem wyglądałaby inaczej. A teraz uziemieni ludzie szybko przeprowadzili się do sieci i zorganizowali.

Uziemieni, ale solidarni

W Polsce też to dobrze widać. Powstały różne spontaniczne inicjatywy, jak „Widzialna ręka” na Facebooku, grupa 100 tys. osób świadczących sobie bezinteresowną pomoc. Lekarze udzielają tu porad, instruują się turyści ze wszystkich stron świata, nieznajomi wyprowadzają nieznajomym psy i robią im zakupy. Internauci kolektywnie szlifują języki, uczą się grać na instrumentach, ćwiczą, uprawiają jogę, urządzają serialowe maratony. Ktoś pisze, że kiepsko znosi to całe pandemiczne odosobnienie – kilkaset osób już spieszy z odsieczą, dobrym słowem czy memem. Solidarnie się zrobiło, życzliwie.

Dystans w sieci jest teraz krótszy niż półtora metra zalecane w realu. Internauci zapewniają sobie towarzystwo i wirtualnie poklepują się po plecach. Bo izolacja to nowe i jednak niełatwe wyzwanie: samotni czują się jeszcze bardziej samotni, a rodzice są jeszcze bardziej rodzicami, zwłaszcza że dzieci dopada znużenie i kończą się pomysły, jak zagospodarować im czas.

Polityka 13.2020 (3254) z dnia 24.03.2020; Ludzie i Style; s. 64
Reklama