To już jest paraliż. We włoskiej Serie A, jednej z najmocniejszych piłkarskich lig świata, jeszcze pod koniec lutego bez udziału publiczności odbywały się tylko mecze drużyn z północy kraju, najbardziej dotkniętej epidemią. Jednak atmosfera lęku udzieliła się też innym piłkarzom. W Parmie opóźnili rozpoczęcie meczu o ponad godzinę, protestując przeciwko nakazowi gry, a w Pescarze wyszli na murawę w maseczkach higienicznych. W końcu rząd uznał, że sytuacja wymaga najbardziej drastycznego ze środków, i do początku kwietnia zawieszono we Włoszech wszystkie ligowe rozgrywki. W ciągu kilku dni wstrzymano właściwie wszystkie piłkarskie rozgrywki, w tym europejskie puchary.
Nagłe wakacje
Nadzwyczajne środki prewencyjne szybko obejmują kolejne sportowe dyscypliny. Nagłe wakacje na początku sezonu mają kolarze, a tegoroczny Giro d’Italia został przełożony na bliżej nieokreślony termin. Odwołano turniej tenisowy w Indian Wells (najbardziej prestiżowy po turniejach wielkoszlemowych), za miesiąc początek sezonu na kortach ceglanych, z najważniejszymi imprezami w Monte Carlo, Rzymie, Barcelonie, Madrycie i wreszcie French Open, a więc w krajach, gdzie epidemia szaleje. Perspektywy są czarne, tenisowa branża przygotowuje się na straty idące w setki milionów dolarów. Nie wiadomo, co zrobić z rankingowymi punktami podlegającymi rocznej ewaluacji w zależności od etapu, do którego dotrze się w zawodach (w ostatecznym rozrachunku są przepustką na turnieje i determinują rozstawienie, a więc siłę rywali i rywalek). Najbardziej sprawiedliwe wydaje się zamrożenie rankingów z powodu wystąpienia siły wyższej.
Władze amerykańskich lig zawodowych wstrzymywały się z radykalnymi działaniami, ale rozgrywki NBA zawieszono natychmiast po tym, jak test na koronawirusa dał pozytywny wynik u Rudy’ego Goberta z Utah Jazz.