„Jestem po prostu szczęśliwy” – powiedział Dawid Kubacki po zwycięstwie w Turnieju Czterech Skoczni. Po mocarzach skoków narciarskich Adamie Małyszu i Kamilu Stochu kolejny Polak przekonująco pokonał rywali. We wszystkich konkursach stawał na podium. Na koniec w Bischofshofen potwierdził świetną sportową formę, ale i odporność nerwową.
Kubacki miał sporą przewagę przed ostatnimi skokami w Austrii. Nie skupił się jednak na jej obronie. Do dwóch trzecich i drugiego miejsca dołożył dwa najdłuższe i najlepiej punktowane skoki w poniedziałkowe popołudnie. Pokonał Mariusa Lindvika, Karla Geigera i całą resztę stawki w tym konkursie i całym Vierschanzentournee. Dzięki temu mogliśmy wysłuchać dwa razy Mazurka Dąbrowskiego.
Czytaj także: Wygrać wszystkie konkursy turnieju to naprawdę coś
Dawid Kubacki był po prostu najlepszy
Można powiedzieć, że triumfowała dojrzałość, bo najgroźniejsi rywale są znacznie młodsi. Kubacki dobiega trzydziestki, a w światowej czołówce liczy się zaledwie od kilku sezonów. Przemiana nastąpiła wraz z przejęciem kadry przez Stefana Horngachera. Pojawiły się miejsca na podium, osiągnięcia w drużynie i zdobyte w przedziwnych okolicznościach mistrzostwo świata. Z 27. miejsca po pierwszej kolejce awansował na pierwsze. Niektórzy kręcili nosami, że to pogoda rozdawała karty w Seefeld. Teraz nikt nie może mieć wątpliwości, że w 68. Turnieju Czterech Skoczni zwyciężył najlepszy. Do tego w Bischofshofen wszyscy mieli prawie równe warunki startu. O przypadku nikt nie może mówić.