Przed sądem w Kłodzku zakończył się proces w sprawie śmierci Violetty Villas. Oskarżona o znęcanie się nad piosenkarką Elżbieta B. została skazana na 1,5 roku bezwzględnego więzienia. Z uzasadnienia wyroku – do którego dotarł „Fakt” – wynika, że artystka przed śmiercią była głodzona i zamykana w nieogrzewanym pomieszczeniu. Elżbieta B. miała także zmuszać ją do picia alkoholu, co dodatkowo wpłynęło na pogorszenie stanu zdrowia piosenkarki. Prócz przemocy fizycznej opiekunka i przyjaciółka piosenkarki stosowała wobec niej przemoc psychiczną. Villas, izolowana od rodziny i świata zewnętrznego, otoczona setkami przygarniętych, ale zaniedbanych zwierząt, a także niemal pozbawiona dochodów, była w znacznym stopniu uzależniona od Elżbiety B. A ta – jak czytamy w uzasadnieniu – „podsycała i utwierdzała w niej lęki, w tym zwłaszcza przed służbami specjalnymi i mediami”.
Czytaj także: Czesława. Opowieść o samotności i śmierci Violetty Villas
Elżbieta B. skazana nie po raz pierwszy
Już w 2015 r. sąd w Świdnicy uznał Elżbietę B. winną nieudzielenia pomocy Villas i skazał ją na 10 miesięcy więzienia. Uwolniona wówczas od innego zarzutu – psychicznego znęcania się nad piosenkarką – karę odbyła częściowo na wolności, w systemie dozoru elektronicznego. Sąd w Kłodzku odrzucił także wniosek Krzysztofa Gospodarka, syna artystki, o zmianę kwalifikacji czynu na zabójstwo. Jego wątpliwości wzbudził stan fizyczny Villas w chwili śmierci: była wyczerpana, nosiła liczne ślady zadrapań, sińce i stłuczenia, miała obrażenia klatki piersiowej i złamaną – ale nieleczoną – nogę. Autopsja, której wyniki prasa poznała w marcu 2018 r., potwierdziła, że Violetta Villas przeszła udar, a przed śmiercią – mimo cierpień – nie była poddana leczeniu.
Czytaj także: Justyna Kopińska. „Z nienawiści do kobiet”
Diva i garderobiana
Violetta Villas zmarła 5 grudnia 2011 r. w swojej rodzinnej miejscowości – Lewinie Kłodzkim, do którego przeniosła się z podwarszawskiej Magdalenki w 1998 r. Do Lewina przywiozła także swoje zwierzęta: przygarniane bezdomne psy, koty, a nawet owce. To im poświęciła ostatnie lata życia. Zmagała się z depresją, napadami lęku, niezrozumieniem, a przede wszystkim – z biedą i trudnościami w utrzymaniu swojego schroniska. Elżbieta B., garderobiana z czasów kariery estradowej, a później przyjaciółka i gosposia, towarzyszyła Villas i w Lewinie. Miała ogromny wpływ na osamotnioną artystkę, według świadków była nie tylko jej opiekunką, ale i strażniczką: izolowała ją od rodziny, podsycała lęki i paranoje, wzmacniała dziwactwa i przekonanie, że tylko jej Villas może ufać. Pod jej wpływem – jak dowiódł w sądzie Krzysztof Gospodarek – artystka dwukrotnie zmieniła testament, czyniąc Elżbietę B. swoją jedyną spadkobierczynią. Jak bardzo tego zaufania nadużyła, najdobitniej potwierdziły jednak pozostałe wyroki sądów: skazujące Elżbietę B. nie tylko za nieudzielenie pomocy umierającej Violetcie Villas – w 2015 r., ale i w maju 2019 r. – za psychiczne i fizyczne znęcanie się nad artystką.
Joanna Podgórska: Piekło Violetty Villas