Aspirantki
Czy kobieta może być sędzią piłkarskim? Futbolowy światek ma z tym problem
Można? Bibiana Steinhaus udowadnia, że jak najbardziej. Sędziuje w Bundeslidze drugi sezon. W poprzednim prowadziła osiem spotkań, w tym – jak na razie – pięć. Zadebiutowała latem 2017 r., w wieku 39 lat. Późno, bo średnia wieku dla jej kolegów po fachu jest o 6–7 lat niższa. Z zawodu policjantka. Groźne spojrzenie, pewność ruchów, wyżyłowana jak siedmioboistka. Podszyta lekkim dystansem ciekawość, towarzysząca pojawieniu się Bibiany na boiskach naszpikowanych gwiazdami z wyższej półki, ustąpiła w Niemczech dumie z faktu, że Bundesliga, jako pierwsza z wielkich lig, dokonała przełomu. Na światowe media przypadek oficer Steinhaus działa jak magnes.
Tymczasem we Włoszech świeży skandal: lokalny dziennikarz relacjonujący spotkanie męskiej piątej ligi na widok przymierzającej się do prowadzenia zawodów sędzi dał wyraz swojej dezaprobacie, i to w godnym pożałowania stylu. Powiedział, że oglądanie kobiet sędziujących mecze jest obrzydliwe i że to chyba żart federacji wobec klubów prowadzących nawet tak skromny futbolowy biznes, wart setki tysiące euro. Następnie rozwinął swe seksistowskie przemyślenia na portalu społecznościowym. Zmitygował się dopiero po ostrych reprymendach ze strony przełożonych i krytyce opinii publicznej. Przyznał, że plótł bzdury, tym bardziej że statystyki nie kłamią: kobiety sędziowie mylą się rzadziej niż ich koledzy po fachu.
W Polsce tylko na linii
Gdzie, jeśli chodzi o akceptację dla pań z gwizdkami, jest Polska? Damska piłka się rozwija, są już u nas cztery klasy rozgrywkowe. Paniom często gwiżdżą panie, ale aspirują też do futbolu w męskim wydaniu – to kwestia prestiżu, jak również chęć sprawdzenia się w bardziej wymagającym otoczeniu, bo tempo gry jest szybsze. No i dochodzi satysfakcja, o której nie wypada mówić głośno – trzymanie 22 facetów pod kontrolą.