Polacy byli poobijani psychicznie po mundialu w Rosji, Włosi po raz pierwszy od 60 lat wcale na mistrzostwa świata nie pojechali. Od punktów w Lidze Narodów ważniejsza była odpowiedź na pytanie, czy oba zespoły wracają na właściwe tory. Mówiąc najostrożniej, Polacy mają powody do umiarkowanego optymizmu. Włosi Roberta Manciniego też nie wyglądali na przygnębionych.
Czytaj też: Trudna przeszłość trenera bramkarzy polskiej reprezentacji
Nowy zestaw obrońców nie zawiódł
Jeśli chodzi o Polaków, można się było obawiać o chaos, a w najlepszym przypadku widoczny brak zgrania drużyny, która nigdy nie stanęła na boisku w takim składzie. Tymczasem zbyt wielu powodów do takiej oceny piłkarze nie dali.
Całkiem przyzwoicie uwijali się po murawie obrońcy. Arkadiusz Reca, na co dzień przebijający się do składu Atalanty Bergamo, pokazał, że po lewej nawet zdrów jak ryba Maciej Rybus nie musi mieć pewnego miejsca. Reca popełniał błędy, ale nie widać było, żeby znalazł się przypadkiem na boisku. Powoli oswajamy się z Janem Bednarkiem jako partnerem Kamila Glika na środku. Po prawej stronie Bartosz Bereszyński kolejny raz pokazuje, że coraz lepiej zna swój fach. Stojący za tą czwórką Łukasz Fabiański karnego nie obronił, ale pokazał, że można na niego liczyć.
Czytaj też: Zbigniew Boniek o wnioskach po naszej klęsce w mundialu
Pomoc pełna znaków zapytania
W pomocy – wydawało się – co nazwisko, to znak zapytania. Kuba Błaszczykowski nie błyszczał i spowodował rzut karny, ale też niesprawiedliwością byłoby oskarżanie trenera, że wystawia swojego siostrzeńca tylko po to, by ten pobił rekord występów w kadrze. Całkiem przyzwoity Grzegorz Krychowiak na pewno wyjedzie z Włoch w całkiem dobrym nastroju. Rafał Kurzawa nie miał co prawda asysty, ale widać wyraźnie, że jest dla niego miejsce w koncepcji Brzęczka. Może więcej trzeba się było spodziewać po wracającym do formy w Anglii Mateuszu Klichu, ale miał udział w golu Piotra Zielińskiego i kilka innych obiecujących momentów.
Sam Zieliński najpierw zepsuł koncertowo strzał z kilku metrów, ale później umiał wykorzystać podanie Roberta Lewandowskiego i na swoim włoskim terenie pokazać, że może być również w kadrze coraz ważniejszy. Warto kontynuować boiskowe zbliżenie Lewandowskiego z Zielińskim i proces ośmielania tego drugiego. Z kolei dla naszego kapitana to nie był mecz życia, ale przyjemnie było popatrzeć, jak na kilka minut przed przerwą wyprowadza w pole mistrzów gry obronnej i posyła piłkę młodszemu koledze, a ten nie marnuje okazji.
Brzęczek przekonał piłkarzy
Na podstawie 90 minut trudno dogłębnie oceniać pomysł na reprezentację Jerzego Brzęczka. Mecz w Bolonii miał, mimo wszystko, więcej cech sparingu niż walki do upadłego o zwycięstwo. Stąd na boisku pojawiło się na krócej lub dłużej kilku debiutantów.
Zasługą Brzęczka jest na pewno to, że potrafił dotrzeć do swych nowych podopiecznych i przekonać ich, że mogą razem całkiem skutecznie stawić czoła dobrym zespołom. Miejmy nadzieję, że utwierdzimy się w tym przekonaniu po następnych meczach.