W zeszłym roku w Polsce utonęło 449 osób. Ten rok może być jeszcze gorszy – od jego początku w wodzie straciło życie już ponad 350 osób. W ubiegły weekend – aż 30. Do większości utonięć dochodzi, paradoksalnie, w województwie zamieszkania. Ofiarami najczęściej są mężczyźni po pięćdziesiątce. Ze statystyk wynikałoby więc, że dojrzali panowie wchodzą do wody w znanych im miejscach – tyle że już z niej nie wychodzą.
Tonie się w ciszy
W internecie można znaleźć film, na którym widać kąpiących się w basenie. Wszyscy dobrze sobie radzą. Ale to tylko pozory. Nagle do wody wskakuje ratownik i podpływa do jednej z osób. To ona tonęła. Zupełnie niezauważalnie. Po cichu, bez krzyku i machania rękami. Bo tak właśnie wygląda tonięcie.
Czytaj także: Skąd w Polsce tylu topielców?
Nikt nie macha rękami i nie krzyczy. To szkodliwy mit, który zapamiętujemy z filmów. W rzeczywistości tonący poświęca wszystkie siły na to, żeby złapać oddech, więc nie jest w stanie zamachać rękami ani tym bardziej zawołać o pomoc. Szczęśliwie z roku na rok coraz więcej się o tym mówi. Ale (jak można się przekonać, obejrzawszy film) laikowi niełatwo jest rozpoznać, że ktoś tonie.
Co zrobić, żeby uniknąć niebezpieczeństwa w wodzie?
Po pierwsze, pamiętać, że ludzkie ciało składa się w większości z wody, a w części z lżejszej odeń tkanki tłuszczowej. Bez większych problemów unosi się w wodzie, jeśli nie wpadniemy w panikę. Jeśli przyjmiemy pozycję embrionalną, woda uniesie nas jak korek, a głowa zawsze będzie na powierzchni. Im więcej ciała zanurzone jest w wodzie, tym lepsza nasza wyporność – podniesienie rąk ponad powierzchnię ją zmniejsza, a głowa może zacząć się zanurzać.
To wszystko dobre i praktyczne rady, ale gdy wpada się w panikę, górę biorą odruchy. Dlatego warto nauczyć się pływać, co sprawi, że nabędziemy tych właściwych i zwiększymy szansę na uniknięcie paniki (choć ta zdarza się także pływającym). To po drugie.
Czytaj także: Piekielne upały nad Europą
To, że umiemy pływać, nie oznacza, że powinniśmy się czuć zbyt pewni siebie. Każdemu może zdarzyć się błąd, skurcz mięśni albo fala, która go przykryje. Zatem (to po trzecie) pływać należy w miejscach strzeżonych – na wyznaczonych kąpieliskach lub basenach. Tam, gdzie jest ratownik, zyskujemy cenne sekundy. Gdy go nie ma, zdani jesteśmy na pomoc przypadkowych osób. A do większości utonięć dochodzi właśnie w miejscach niestrzeżonych.
Po czwarte i dość oczywiste, należy unikać łączenia alkoholu i kąpieli. Bezwzględnie. Znaczna część zatonięć to wypadki po alkoholu.
Czytaj także: Wszystko, co musisz wiedzieć o tym, jak zadbać o psa lub kota w czasie upałów
Po piąte – nie podawać ręki tonącym. Brzmi to bezwzględnie, ale tonący mogą w panice wciągnąć nas pod wodę. Jeśli zauważymy, że ktoś tonie, należy mu rzucić koło ratunkowe, boję, a jeśli ich nie mamy – podać gałąź lub coś z ubrania i zawołać (lub zadzwonić) po profesjonalną pomoc. Jeśli nie ma szans na jej szybkie przybycie, skrzykujmy ludzi i twórzmy łańcuch. Nie ryzykujmy własnego życia.
Po szóste, nawet dobrzy pływacy mają dwóch wrogów. Są nimi nurt i fala. Nawet jeśli dobrze pływamy, a kąpiemy się w niestrzeżonym miejscu, zwłaszcza w morzu lub rzece, załóżmy kapok lub cokolwiek innego, co zwiększa wyporność. Noszą je nawet wytrawni żeglarze i najwyraźniej dobrze wiedzą, co robią.