Nie ma już na mundialu Hiszpanii, która swej gry w tysiąc i jedno podanie przeciw Rosji nie potrafiła przekuć na zwycięstwo i odpadła po serii rzutów karnych. Swego czasu, przed erą sukcesów, do hiszpańskiej reprezentacji przylgnęło powiedzenie: grali jak nigdy, a przegrali jak zawsze. Tym razem Hiszpanie grali jak zawsze, czyli pielęgnując fetysz posiadania piłki, ale znów przegrali, bo to już drugi mundial, z którego wracają grubo przed spodziewanym terminem.
Hiszpańska trauma potrzebuje więc teraz swego Freuda. Z punktu widzenia znawców tamtejszej futbolowej logiki znów stała się rzecz niewytłumaczalna: dzieci wyrafinowanego systemu szkolenia, które swój kunszt udowadniają na co dzień w klubach, mające głęboko wpojone, że na boisku najważniejsze jest posiadanie piłki, inicjowanie akcji, oraz wychodzące z logicznego założenia, że im więcej tworzonych sytuacji, tym większe prawdopodobieństwo zdobycia gola, znów przegrały. I raczej nie należy się spodziewać, iż ta klęska wstrząśnie istotą tamtejszego futbolu.
Dobrze podsumował ją w wywiadzie dla francuskiego magazynu „So Foot” Xavi Hernandez, nie tak dawno jeszcze podpora reprezentacji i Barcelony, w czasach swojej wielkości piłkarz niespecjalnie szybki, żaden fizyczny tytan, niezdobywający zbyt wielu goli, stroniący od dryblerskich popisów, za to w duecie z Andresem Iniestą dyrygent co się zowie. Otóż credo Xaviego Hernandeza i całego hiszpańskiego futbolu wyłożone w tym wywiadzie brzmi: wybijanie piłki to intelektualna porażka.
Nie wystarczy biegać
Taki sposób myślenia zaszczepił najpierw Barcelonie, a z czasem całej hiszpańskiej piłce Johann Cruyff, jeden z pierwszych piłkarzy, którzy do futbolu podchodzili matematycznie.