Marcin w skupieniu przegląda Facebooka na smartfonie. Sunąc palcem po ekranie, przerzuca posty i komentarze. Nagle coś przyciąga jego uwagę: marszczy brwi i z zaangażowaniem wystukuje litery na miniaturowym wyświetlaczu. Tu komentarz, tam komentarz, słowa cisną się same. „Nie, nie masz racji, umrzyj”, „ja bym się zabił na twoim miejscu”, „twoja twarz wyraża tyle co twój komentarz – jest pusta” – odpowiada taśmowo wybranym przez siebie użytkownikom. Robi to codziennie. Obraża ludzi.
– To takie zabawne, gdy się denerwują – tłumaczy nam uśmiechnięty, przeglądając w tym samym czasie tablice Facebooka. Szuka ofiar. Wybór jest nieprzypadkowy. Użytkownik musi wydawać się emocjonalnie zaangażowany, wciągnięty w temat. Daje to gwarancję, że odpowie na zaczepkę, da się sprowokować. Wtedy chłopak rusza do kontrataku, doprowadza do kłótni. O co? Tego określić nie potrafi. Dla niego to zabawa, w której nie widzi niczego złego.
Pytam Marcina, dlaczego to robi. Chłopak wzrusza ramionami: – Prowokuję. Po chwili zastanowienia dodaje: – Czuję satysfakcję, gdy ktoś wchodzi ze mną w dyskusję. Nie mam nic do udowodnienia. Zmuszam do okazywania emocji, głównie złości.
Marcin jest jednym z wielu użytkowników, których śmiało określić można mianem „trolli internetowych”. Przyjemność czerpie z „trollowania”, czyli naśmiewania się z innych na forum internetowym. Chodzi o to, by drugi użytkownik poczuł się głupio, by było mu przykro. W sieci utarło się sformułowanie „nie karm trolla!”, ponieważ niefortunne wdanie się w dyskusję to pożywka dla takich osób jak Marcin.
Czy internetowe trolle to sadyści?
Fora dyskusyjne roją się od internetowych trolli. Ich bezlitosna postawa od lat jest przedmiotem badań psychologicznych. Badacze zastanawiają się, co tak właściwie kieruje ludźmi w internecie, którzy celowo znęcają się nad innymi użytkownikami.
Troje amerykańskich psychologów – Erin E. Buckels, Paul D. Trapnell, Delroy L. Paulhus – przeprowadziło dwa badania internetowe, w których wzięło udział w sumie 1215 osób. Respondenci wypełnili ankiety dotyczące ich charakteru i stylu komentowania w internecie. Naukowcy swoje badania oparli na cechach osobowości nazywanych przez psychologów ciemną triadą. Należą do nich narcyzm, makiawelizm (brak uczuć wyższych, instrumentalne traktowanie innych) i psychopatia. Wiążą się z tym również brak empatii, bezduszność, egoizm, przedmiotowy stosunek do ludzi i tendencje do manipulacji.
Badania wykazały silne powiązanie cech „trolli” z cechami sadystów. Oznacza to, że trollowanie może być w istocie niczym innym jak sadystycznym zaburzeniem osobowości.
Troll wykorzystując gorący temat, rozpętuje chaos w internecie. Motywacją trolli może być zemsta, poszukiwanie uwagi i chęć spowodowania szkody w społeczeństwie. Takie zachowanie wiąże się z agresją, kłamliwością, kłótliwością i rządzą sukcesu. Wiele wskazuje na to, że trolli zwyczajnie ekscytuje ranienie ludzi.
Internetowi trolle nie są zainteresowani racjonalną dyskusją. Nie pociąga ich wymiana poglądów czy konstruktywna krytyka. Taka forma interakcji społecznych w internecie nie sprawia im przyjemności. Jednocześnie trollowanie zabarwione sadyzmem pomaga kontrolować agresywne zachowania w życiu poza siecią.
Internet to nie prawdziwe życie. To piaskownica
Wyniki badań sugerują, że osoby antyspołeczne są bardziej aktywne w internecie, a technologia staje się narzędziem do ekspresji ich sadystycznych zachowań. Troll przybiera formę awatara, buduje swoją wirtualną tożsamość, która opierając się na tożsamości rzeczywistej – idealizuje ją. Jak wynika z badań, zdecydowaną większość trolli stanowią mężczyźni.
Trollowanie jest praktyką zwodniczą, niszczycielską – bez wyraźnego celu. To typowa postawa czarnego charakteru, porównywana do Jokera z filmu „Batman” lub Trickstera, który w religioznawstwie oznacza archetyp boga-żartownisia. Krótko mówiąc, chodzi jedynie o przeciwstawianie się ustalonym normom, działanie wbrew ustalonemu porządkowi.
„Zarówno troll, jak i sadysta czerpie radość z zadawania cierpienia innym. Sadyści zwyczajnie uwielbiają zabawę, a internet często staje się ich placem zabaw” – czytamy w raporcie naukowym. Proszę o komentarz Marcina, który wciąż siedzi z nosem w telefonie. – Internet to nie prawdziwe życie. To piaskownica. Niektórzy do tej piaskownicy wchodzą śmiertelnie poważni – wyjaśnia z pełnym przekonaniem. – Oni nie rozumieją, że robimy z nich głupków. Są wodą na nasz młyn.
I tu nasuwają się pytania: czy internet to jednak nie odłam rzeczywistości? I czy to możliwe, że tak wielu z nas przejawia socjopatyczne zachowania? Być może każdy skrywa w sobie sadystę, lecz tylko niektórzy pozwalają mu wydostać się na zewnątrz.