Ludzie i style

A jednak się nie kręci

Wyznawcy teorii o płaskiej Ziemi

Barwiony XIX-wieczny drzeworyt przedstawiający wyobrażenie Ziemi i nieboskłonu. Barwiony XIX-wieczny drzeworyt przedstawiający wyobrażenie Ziemi i nieboskłonu. bridgemanart/Photopower
Koszykarze NBA, jako stosunkowo rośli mężczyźni, mogą widzieć więcej. I niektórzy z nich doszli do wniosku, że Ziemia jest płaska. Czy to dowcip? Prowokacja? A może coś gorszego: „własna opinia” ludzi, z których opiniami liczą się inni?
Zapaśnik A.J. Styles błysnął inteligencją: „Nie uważam się za wyznawcę teorii o płaskiej Ziemi. Zwracam jedynie uwagę, że jest w niej sporo racji”.materiały prasowe Zapaśnik A.J. Styles błysnął inteligencją: „Nie uważam się za wyznawcę teorii o płaskiej Ziemi. Zwracam jedynie uwagę, że jest w niej sporo racji”.
Gwiazdor NBA Kyrie Irving postawił się w centrum świata mediów, gdy ogłosił, że „Ziemia jest płaska. No jest i już”.Buckner/Variety/REX/Shutterstock/East News Gwiazdor NBA Kyrie Irving postawił się w centrum świata mediów, gdy ogłosił, że „Ziemia jest płaska. No jest i już”.

Artykuł w wersji audio

Ziemia jest płaska. No jest i już. To nie jest nawet teoria spiskowa, mamy to przecież przed oczami. Mówię wam: przed oczami to mamy. A i tak nas okłamują – to nie wyznania odpowiednika Mariusza Maxa Kolonki w świecie internetowej pseudonauki. Tymi słowami ogólnoświatowy rozgłos kilka tygodni temu zyskał Kyrie Irving, gwiazdor NBA. Nie żartował. Zanim podziękować mu za dobre słowo zdążyło międzynarodowe, działające również w Polsce, Stowarzyszenie Płaskiej Ziemi, do „płaskoziemskich” deklaracji ośmielił kolejnych znanych koszykarzy. W tle pobrzmiewały rzekome knowania NASA, spiski trzymających władzę oraz ułomność amerykańskiego systemu edukacji.

Irving ma 25 lat i do tej pory zarobił na koszykarskich parkietach ponad 56 mln dol. Po szkole średniej zaliczył rok na Uniwersytecie Duke, który wykształcił dwóch noblistów i zatrudniał dziewięciu innych laureatów tej nagrody. Gdy zawodnik zarzekał się, że nie wierzy w kulistość Ziemi, a przy tym, że zna naukę i wie, jak wielu fałszywych rzeczy dzieci uczą się w amerykańskich szkołach, kpiono, że sportowcy powinni przymusowo zaliczać pełne cztery lata studiów, zanim zajmą się karierą wyczynową. Sytuację próbował ratować komisarz NBA Adam Silver, który żartował, że też uczęszczał do Duke, tylko prawdopodobnie do innych wykładowców. „Kyrie chciał po prostu być trochę prowokacyjny i zwrócić uwagę na problem tzw. fake news. Uważam, że to mu się udało” – argumentował Silver.

Jego interpretacji nie podzielili inni koszykarze solidaryzujący się z poglądami Irvinga. Wilson Chandler z Denver Nuggets napisał na Twitterze, że w pełni zgadza się z teoriami kolegi z Cleveland Cavaliers. Draymond Green z Golden State Warriors zastrzegł co prawda, że nie wie do końca, czy Ziemia jest jak piłka, czy jak serwetka, ale... może być jak serwetka. „Zdjęcia z kosmosu pokazują kulę ziemską? Takie zdjęcia mogę sam zrobić swoim iPhone’em. Kyrie po prostu wygłosił swoją opinię. Może ma rację, ale na pewno nie można nazywać czyjejś opinii wariacką” – stwierdził Green. Gdy do chóru płaskoziemców dołączył Shaquille O’Neal, jeden z najwybitniejszych zawodników w historii NBA, obecnie szanowany ekspert telewizyjny, temat znalazł się na czołówkach amerykańskich gazet i serwisów informacyjnych. Na szczęście okazało się, że żartował.

„Ludzie o statusie idoli, a więc również autorytetów dla wielu, powinni roztropniej podchodzić do sądów wygłaszanych publicznie” – irytował się prof. Sam Bentley, geofizyk z Louisiana State University, na którym studiował O’Neal. Aktor Samuel L. Jackson był bardziej dosadny: przed telewizyjnymi kamerami doradził Irvingowi, by… zmienił dilera.

Rapowa bitwa o Ziemię

Teoretycznie Ameryka powinna być gotowa na tę zabawę. W ubiegłym roku wyznawcy teorii o ziemskim naleśniku zbierali podpisy pod petycją do Białego Domu, w której domagano się publicznych przeprosin od Neila deGrasse Tysona, jednego z najpopularniejszych dziś astrofizyków i popularyzatorów nauki, narratora w znakomitym serialu „Cosmos: A Spacetime Odyssey” (kontynuacji słynnego „Cosmos: A Personal Voyage” Carla Sagana). Tyson miał przeprosić m.in. za „kłamstwa, które głosi na temat NASA, kształtu Ziemi oraz kosmosu”. Choć apelowi towarzyszyła szeroka kampania w mediach społecznościowych, jego pomysłodawcy zebrali niewiele ponad tysiąc podpisów.

Astrofizyk podpadł płaskoziemcom nie tylko wskutek swojej pracy popularnonaukowej. Przed rokiem głośno było o jego publicznej wymianie zdań z raperem B.o.B., który na swoim twitterowym koncie dobitnie, jak sam twierdził, obnażał globalny – nomen omen – spisek. Stojąc na wzniesieniu, pytał: „Skoro miasta, które widzę, oddalone są o 16 mil, gdzie jest zakrzywienie terenu?”. Innym razem zauważał: „Nieważne, jak wysoko się znajdziesz – horyzont zawsze jest na wysokości oczu. Wybaczcie. Ja też nie chciałem w to wierzyć”.

Tyson odpowiadał, że choć B.o.B. cofnął się w myśleniu o pięć wieków, nie oznacza, że nie może wciąż tworzyć dobrej muzyki. Zresztą spór o krągłość planety szybko przeniósł się właśnie na grunt muzyczny. B.o.B. nagrał utwór oskarżający naukowca o to, że trzyma z globalistami, którym – jak wiadomo – zależy, by zwykli ludzie żyli w przekonaniu, że zamieszkujemy kulę ziemską, i nie dotarli do prawdy. Tyson też odwzajemnił mu się piosenką zatytułowaną „Flat to Fact”, a potem metodycznie obalał płaskoziemskie teorie w programie „The Nightly Show With Larry Wilmore”.

Takiego zapału i inwencji żaden z uczonych nie miał, gdy – również w ubiegłym roku – swoje astronomiczne wątpliwości wyrażała w internecie Tila Tequila, pochodząca z Singapuru amerykańska gwiazdka reality show. „Dlaczego wszystkie budynki w Nowym Jorku stoją pionowo? Gdyby Ziemia była okrągła, wtedy niektóre z nich odchylałyby się wraz z wysokością” – pisała. Niedługo potem została zbanowana przez Twittera za zdjęcie, na którym hajlowała z neonazistami, celebrując w ten sposób wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA.

On ma opinię i ma do niej prawo

„Nie uważam się za wyznawcę teorii o płaskiej Ziemi. Zwracam jedynie uwagę, że jest w niej sporo racji” – mówił już przed Irvingiem zapaśnik A.J. Styles. Tyle że świat nie potraktował go tak poważnie jak gwiazdę NBA. Bo broniący głośno reputacji szefowie ligi starali się ją trzymać z dala od jakichkolwiek ideologicznych kontrowersji, a zawodników kreowała na młodzieżowych idoli. Gdy taki Kyrie Irving, aktualny mistrz ligi, publicznie stwierdza, że Ziemia nie jest okrągła, dowody są wszędzie, a „oni” kontrolują dostęp do informacji, zapewnia koszykarskiej fabryce marzeń kosztowną wizerunkową porażkę.

Wygląda to wszystko na kolejny z odcieni postmodernistycznej wizji końca jednej prawdy. Draymond Green oburza się bowiem, jak można nazywać wariatem jego kolegę tylko za to, że wygłasza swoją opinię. Bo przecież – uwaga – ma prawo do własnego zdania. Choć to opinia sprzeczna z czymś, czego nie kwestionuje nawet promil naukowców w żadnym cywilizowanym zakątku świata. Powojenne prognozy filozofów i socjologów ery „kresu wielkich narracji” głosiły wolność od prawd narzucanych z góry, wręcz bezpodstawność świata i wiedzy, względem której opinie, sądy, racje i osobiste wierzenia mają równą wagę.

Paradoksalnie, właśnie w tym duchu, już w naszym stuleciu, powstało wiele „towarzystw sympatyków płaskiej Ziemi”: jako forma prowokacji wobec bezkrytycznego przyjmowania naukowych dogmatów. „Możliwe, że nawet NASA nie wie, czy Ziemia jest okrągła czy płaska, i od początku swojego istnienia zwyczajnie finguje swoje podróże w kosmos, bo tak naprawdę nigdy nie wyszliśmy (lub nie byliśmy w stanie) wyjść poza skraj atmosfery” – głosi fragment manifestu Stowarzyszenia Płaskiej Ziemi zamieszczonego na jego stronie internetowej. Organizacja kontynuuje tradycje myśli angielskiego wynalazcy Samuela Birleya Rowbothama, który w XIX w. dowodził, że Biblię w kwestiach stworzenia świata należy rozumieć dosłownie. Według niego Ziemia jest płaskim dyskiem otoczonym ścianą lodu, w centrum którego znajduje się biegun północny. Nad dyskiem krążą Słońce i Księżyc, ciała o średnicy ok. 52 km, zawieszone na wysokości 4,8 tys. km. Nad nimi wiszą gwiazdy. W 1884 r. zwolennicy Rowbothama stworzyli Universal Zetetic Society – jego idee zostały po pierwszej wojnie światowej przejęte przez wyznawców Chrześcijańskiego Katolickiego Kościoła Apostolskiego, założonego w Stanach Zjednoczonych przez szkockiego protestanta i uzdrowiciela-szarlatana Johna Alexandra Dowiego. Samo Stowarzyszenie Płaskiej Ziemi zostało założone w 1956 r. Pod koniec ubiegłego stulecia deklarowało ono liczebność przekraczającą 3 tys. członków na całym świecie. Od początku tego stulecia ma swoją filię również w Polsce.

Boży naleśnik?

Płaskoziemcy w Polsce? Na ziemiach, które wychowały Kopernika, Heweliusza i Lema? Podwaliny tego ruchu kładli u nas Marcin Dobrowolski, Olaf Kanawka oraz Maciej Markowski – wówczas studenci na kierunkach technicznych, zafascynowani… astronomią. Olaf i Marcin byli finalistami ogólnopolskich konkursów i olimpiad astronomicznych i astronautycznych, a także członkami Polskiego Stowarzyszenia Miłośników Astronomii. W pierwszych latach działalności organizowali nawet debaty na uczelniach, spotkania z sympatykami czy naukowe obserwacje podważające, rzecz jasna, założenia całego heliocentryzmu. Dziś komunikowanie się z płaskim światem ograniczają do swojego profilu na Facebooku.

Co z niego wiemy? Ziemia jest płaska, bo tak została stworzona. Niebo nad nią, wraz z atmosferą ograniczone jest od góry firmamentem. Zjawisko dnia i nocy? Dzięki krążeniu nad dyskiem Słońca i Księżyca. Raz Słońce jest bliżej Ziemi, a raz dalej, stąd mamy pory roku. Grawitacja? Dzięki temu, że Ziemia porusza się ruchem jednostajnym prostoliniowym ku górze. No dobrze, a jak działa np. GPS? W oparciu o system anten naziemnych, istnienie satelitów jest wykluczone. A fazy Księżyca? „Są przypuszczalnie wywoływane przez dodatkowe ciało krążące między Księżycem a Ziemią, którego istnienie utrzymywane jest w ścisłej tajemnicy, może ze względu na bogactwa tam się znajdujące”. Już na pierwszy rzut oka widać, że to wygłup, ale tym zabawniejszy, gdy przyjrzymy się emocjonalnym głosom użytkowników Facebooka, którzy starają się wybić płaskoziemcom z głowy myśli o spiskach, wielkim dysku i firmamencie z zawieszonym pod nim Słońcem i Księżycem.

„Można oczywiście bezkrytycznie wierzyć naukowcom, ale my zachęcamy, by samemu zbadać, przeanalizować temat i przekonać się, jak jest naprawdę – mówi Marcin w jednym z internetowych filmików. – Bo skąd wiemy, że Ziemia jest kulą? Od nauczyciela fizyki, który o tym samym dowiedział się od swojego nauczyciela, ten od kolejnego… i tak dalej. Tak dochodzimy do starożytności, w której ludzie byli przekonani, że Słońce wschodzi, przechodząc przez jedne drzwi, i zachodzi, przechodząc przez inne”.

Więc: zbadaj to sam? Myśl samodzielnie? Niestety, przypadek koszykarzy NBA dowodzi, że niektórych samodzielne myślenie prowadzi na zupełne manowce.

***

PS Dominik Tarczyński, europoseł PiS, protestując przeciwko niedawnej dyskusji w Radzie Europy na temat prawa szariatu i jego zgodności z Europejską Konwencją Praw Człowieka, wyraził nadzieję, że na następnym spotkaniu dyskusja nie będzie dotyczyć tego, czy Ziemia jest płaska. Czemu nie? To mogłoby być całkiem ciekawe.

Polityka 19.2017 (3109) z dnia 09.05.2017; Ludzie i Style; s. 96
Oryginalny tytuł tekstu: "A jednak się nie kręci"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego Kamala Harris przegrała i czego Demokraci nie rozumieją. Pięć punktów

Bez przesady można stwierdzić, że kluczowy moment tej kampanii wydarzył się dwa lata temu, kiedy Joe Biden zdecydował się zawalczyć o reelekcję. Czy Kamala Harris w ogóle miała szansę wygrać z Donaldem Trumpem?

Mateusz Mazzini
07.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną