Ludzie i style

Gazet się nie pali

Antykwariusz z Paryża o prasie za kilka tysięcy euro

Antykwariat Jacka Kuźmy La Galcante od ponad 40 lat mieści się w tym samym miejscu, przy Rue de l'Arbre Sec, kilkaset metrów od Luwru. Antykwariat Jacka Kuźmy La Galcante od ponad 40 lat mieści się w tym samym miejscu, przy Rue de l'Arbre Sec, kilkaset metrów od Luwru. Grzegorz Rzeczkowski / Polityka
Rozmowa z Jackiem Kuźmą, właścicielem paryskiego antykwariatu z prasą La Galcante, o gazetach za kilka tysięcy euro i popularności „Playboya” sprzed 50 lat.
„Często żartujemy z moimi współpracownikami, że powinniśmy dostawać jakieś specjalne subwencje z ministerstwa zdrowia za lecznicze działanie La Galcante”.Grzegorz Rzeczkowski/Polityka „Często żartujemy z moimi współpracownikami, że powinniśmy dostawać jakieś specjalne subwencje z ministerstwa zdrowia za lecznicze działanie La Galcante”.

Grzegorz Rzeczkowski: – Powiedzmy, że interesuje mnie publicystyka okresu rewolucji francuskiej, na przykład Camille’a Desmoulins’a, a z rzeczy późniejszych – Leona Bluma, czyli premiera Francji z okresu międzywojennego, lidera słynnego Frontu Ludowego. Mógłby pan jakoś pomóc?
Jacek Kuźma: – Bez większego problemu. Trudniej byłoby z Desmoulins’em, bo to jednak XVIII w., ale nawet jeśli nie znalazłbym gazet z jego artykułami w naszym antykwariacie, to zrobiłbym to za pośrednictwem zaprzyjaźnionych kolekcjonerów. Naturalnie byłyby to oryginalne wydania, nie fotokopie czy przedruki. I to kompletne. Jeśli brakuje choćby jednej strony czy rubryki, takiej gazety nie wystawiam na sprzedaż.

Jesteśmy dość dziwnym miejscem. Ludzie, którzy do nas przychodzą po raz pierwszy, są trochę zdziwieni, że w La Galcante jest tak mało książek. 80 proc. naszych zbiorów to gazety, a tylko 20 proc. to książki, plakaty, zdjęcia, stare faktury czy też dawne książki telefoniczne.

To co jeszcze ciekawego pan oferuje, jeśli chodzi o prasę?
Dla mnie najciekawsza jest prasa z początków XX w., w szczególności tygodnik satyryczny „L’Assiette au beurre”, czyli „Talerz z masłem”, który wychodził w latach 1901–12. Skąd ten tytuł? Dawniej we Francji jeśli kogoś było stać na masło, znaczyło to, że mu się dobrze powodziło. A to był magazyn z dzisiejszej perspektywy mocno lewicowy, w którym było bardzo mało tekstów, a dużo rysunków, autorstwa bardzo młodych wówczas twórców, z których wielu z czasem stało się znanych, tworzyli plakaty, dziś sprzedawane za kolosalne ceny. To mój ulubiony magazyn.

Skąd ta fascynacja?
Można w nim znaleźć wiele podobieństw do współczesnych wydarzeń.

Polityka 52/53.2016 (3091) z dnia 18.12.2016; Ludzie i Style; s. 144
Oryginalny tytuł tekstu: "Gazet się nie pali"
Reklama