Łączy nas tłoka
Prof. Jerzy Bartmiński: Bardziej nas łączy kultura ludowa niż narodowa
Urszula Schwarzenberg-Czerny: – Myślenie stereotypami jest czymś złym?
Prof. Jerzy Bartmiński: – Nie, jest czymś normalnym.
Nawet jeżeli dotyczy ono stosunku do uchodźców w Polsce?
Stereotypy to nie jest tylko obraz innych narodowości, one dotyczą po prostu obrazu świata. My, językoznawcy, etnolingwiści, traktujemy stereotypy jako podstawowy mechanizm języka, konieczny sposób kategoryzacji świata. Wszystko, z czym mamy w życiu do czynienia, jest stereotypizowane. A stosunek do uchodźców to sprawa postawy, nie języka.
Pana wykład przygotowany na konferencję EFNIL, Europejskiej Federacji Narodowych Instytucji na rzecz Języka (Warszawa, 20–21 września), dotyczył niełączenia stereotypów z uprzedzeniami językowymi.
Tak, bo uprzedzenia zawsze niosą wartościowanie, przeważnie negatywne. Są płaskie, jednowymiarowe – lubimy kogoś albo nie. A stereotypy są wielowymiarowe, bogate, mogą być neutralne, pozytywne i negatywne, i nie są jednolitym sposobem wartościowania ludzi. Wśród współczesnych stereotypów zwyżkują cechy neutralne. Wie pani, ile wyszło w naszych badaniach cech przypisywanych Rosjanom? Prawie 70. Niemcy i Żydzi też mają bogaty stereotyp w Polsce. Najciekawsze dla mnie jest to, że w językowo-kulturowym obrazie narodowości mogą spotkać się charakterystyki negatywne i pozytywne: Niemiec jest postrzegany jako zarozumiały i oschły, ale też czysty, pracowity, punktualny itd.; Żyd jako przebiegły i chytry, ale inteligentny, mądry; Rosjanin nie tylko ogarnięty manią wielkości i agresywny, ale również uczuciowy, kochający muzykę i śpiew. Możemy dostrzegać i akcentować jedną lub drugą stronę medalu, budować profile złośliwe albo życzliwe.
W czasie europejskiego kryzysu imigracyjnego coś się w Polsce zmieniło?