Czy istnieje gen zdrady? Albo nieśmiertelności? Zebraliśmy najciekawsze (i najdziwniejsze) odkrycia
Co roku naukowcy raczą nas kolejnymi odkryciami. Bardzo często dotyczą one genów, które wciąż wzbudzają sporo ciekawości, ale także uśmiechu. Bywa, że słysząc o kolejnym odkryciu słynnych amerykańskich naukowców, nieco się naśmiewamy. Okazuje się jednak, że uczeni też znają się na żartach, a sprawy „ludu” nie są im obce, toteż co rusz zajmują ich kwestie picia kawy, uczenia się czy wspomnianego poczucia humoru.
Genetyka to dziedzina, która zajmuje się badaniem dziedziczenia i zmienności organizmów, a także zrozumieniem procesów z tym związanych. Informacje zbierane są dzięki genom, czyli swego rodzaju klockom – podstawowym jednostkom dziedziczności. Z takich elementów stworzone są kolejno odcinki łańcuchów i całe łańcuchy. Oczywiście geny często działają w całych zespołach i niejako zespołowo odpowiadają za jakiś proces czy nasze predyspozycje.
Genetyka zainteresowała ludzi już dawno temu. Raczej celowali w praktykę. Wykorzystywano ją, by uzyskać większe, lepsze plony bądź wyhodować silniejsze, zdrowsze zwierzęta. Z teorią naszym przodkom nie szło tak dobrze. Genetyka z prawdziwego zdarzenia zaczęła rozwijać się w XIX wieku (za prekursora nowoczesnej genetyki uznawany jest Grzegorz Mendel, który jako pierwszy opisał podstawowe prawa dziedziczenia – w 1866 r.), ale cały czas jest dla nas (również dla naukowców) wielką zagadką. Tworzone są nowe teorie, czasem poprzednie odchodzą do lamusa albo są po prostu uzupełniane. Od parunastu już lat obserwujemy swego rodzaju powrót do zainteresowania „praktycznego” genetyką. Okazuje się bowiem, że wiele odkrytych genów czy raczej ich funkcji, sposobu działania etc. może sprawić, że pokonamy pewne choroby, zwalczymy lęki czy uporamy się ze zbędnymi kilogramami.
Oczywiście należy pamiętać, że nie tylko geny predysponują nas do czegoś czy coś warunkują. Ważny jest także m.in. układ nici DNA w nukleosomach (odkrycie z 2016 roku).
Na trop jak dziwnych genów wpadli naukowcy? Oto kilkanaście przykładów:
Niechęć do nauki
Słabe wyniki w nauce bywają pokłosiem niskiej motywacji, a za nią według naukowców stać może pewien gen. Badacze z Ohio State University w USA przeprowadzili badanie na grupie 13 tys. jedno- i dwujajowych bliźniąt tej samej płci. Dzieci objęte badaniem miały od 9 do 16 lat i pochodziły z różnych państw, m.in. z Japonii, Rosji, Wielkiej Brytanii czy Kanady.
Bez względu na kraj pochodzenia, wiek i płeć wyniki testów okazały się bardzo spójne. Bliźnięta jednojajowe (o identycznym materiale genetycznym) udzielały odpowiedzi niezwykle zbliżonych, bliźnięta dwujajowe – zdecydowanie odmiennych. Badacze oszacowali, że różnice w motywacji u poszczególnych osób wynikały częściowo z genów, a częściowo z czynników indywidualnych. Oczywiście należy pamiętać, do czego przyznają się także sami naukowcy, że za motywację geny odpowiadają jedynie w połowie, a co za tym idzie, nie należy obwiniać ich np. za niechęć do nauki.
Rzadko śpiący?
Ziewanie jest rzeczą ludzką. Zresztą zwierzęcą także. Oprócz nas robią to psy, koty, lwy, lamparty i wiele innych stworzeń. Towarzyszy nam, gdy jesteśmy zmęczeni bądź znudzeni. Ziewamy także, gdy organizm potrzebuje dodatkowej porcji tlenu. Czasem robimy to również zaraz po przebudzeniu, czemu towarzyszyć może przeciąganie się.
Pewnie każdemu z nas przynajmniej raz w życiu przeszło przez myśl, że dobrze byłoby przestać w końcu ziewać i, przede wszystkim, przestać być śpiącym. W końcu na odpoczynek wykorzystujemy całkiem sporą część naszego życia.
Okazuje się, że są jednak na świecie ludzie, dla których krótki sen to norma. Takim „ekspresowym drzemkowiczom” na regenerację wystarczają 4 godziny (podczas gdy zwykli śmiertelnicy potrzebują ok. 8 godz.). Dzieje się tak za sprawą rzadkiej mutacji genu hDEC2. Odkrycie to jest stosunkowo nowe, a co za tym idzie naukowcy nie ustalili jeszcze, czy „gen szybkiego odpoczynku” ma jakieś minusy.
Geny wspaniałego i nieprzyjemnego smaku
Dyzio-Marzyciel śnił o smakowitych obłokach, Jaś i Małgosia rozsmakowywali się w piernikowej chatce, a syn krawca z baśni braci Grimm opychał się, zapewne również całkiem niezłymi, potrawami serwowanymi przez samonakrywający się stolik. I pozazdrościć, a jakże.
Choć zdarzają się również osoby, które wiele oddałyby za to, by ich ulubione potrawy nieco mniej przyciągały, co z pewnością przełożyłoby się na skromniejszą konsumpcję i mniej kilogramów. Być może niebawem nauka przyjdzie z pomocą obu tym grupom. Badacze odkryli bowiem gen TAS2R38, który odpowiada za odczuwanie gorzkiego smaku. Gen smakowania to jednak nie wszystko. Występuje on w dwóch wariantach – PAV, który sprawia, że smaki odczuwane są bardzo intensywnie, oraz AVI, sprawiający, że jego posiadacze mają nieco mniej wymagające podniebienia.
Ptak – brat od muzyki
Wiele odróżnia ludzi od ptaków. A co łączy oba gatunki? Wśród odpowiedzi paść powinna między innymi bardzo dźwięczna nazwa: muzyka. Naukowcy z Uniwersytetu Helsińskiego zaprosili do badania muzyków (m.in. tych z profesjonalnej orkiestry) i odkryli, że mechanizmy, które związane są zarówno z odbiorem, jak i tworzeniem muzyki, zostały zaprogramowane wieki temu i są niezwykle mocno zakodowane ewolucyjnie.
Odkryto ponadto, że są także takie same u wielu różnych gatunków. Część genów okazała się tymi samymi, które za tworzenie dźwięków oraz melodii odpowiadają u ptaków śpiewających. Profesjonalni muzycy mają zatem wiele wspólnego ze skrzydlatymi muzykami.
Geny nieśmiertelności?
Nie tylko myśli ludzkie krążą wokół nieśmiertelności. Okazuje się, że nasze ciało również w pewien sposób dąży do tego, by za wszelką cenę zostać przy życiu. Badacze dowiedli, że organizm ludzki próbuje stawić czoła śmierci przez co najmniej 12 godzin od momentu zgonu. Wówczas bowiem geny odpowiedzialne za zwalczanie stresu, a także za system odpornościowy, stają się nadaktywne. Zwykle zaczynają one działać w sytuacjach nieprzyjemnych, „awaryjnych”.
Co więcej, chodzi również o geny, których aktywność naukowcy odnotowali jedynie w stadium rozwoju zarodka. Potem przechodzą one w stan uśpienia, by dopiero po śmierci znów uaktywnić się, próbując przywrócić organizm człowieka do życia. Odkrycie udowodnione zostało przez naukowców z uniwersytetu w Waszyngtonie. Badali oni aktywność różnych genów u martwych myszy i ryb (zebrafish). Okazało się, że u obu gatunków istnieje nawet kilkaset genów, które stają się nadaktywne po śmierci. U gryzoni trwało to ok. 24 godziny, u ryb – nawet 4 dni.
Skoki w bok? Ach, ten gen zdrady!
Nie byłoby dobrze, gdybyśmy od tej pory przyłapani tête-à-tête wymawiali się genami, ale w naszym postępowaniu byłoby ziarenko prawdy. Prof. Larry Young z Emory University w Atlancie swoje badania nad niewiernością postanowił rozpocząć od zwierząt. Zajął się nornikami preriowymi i górskimi. Oba wybrane przez niego gatunki gryzoni są prawie identyczne. Różni je jednak… podejście do relacji damsko-męskich.
Okazało się, że tym, co warunkuje wspomnianą różnicę, jest gen V1aR, który wpływa na produkcję hormonu wierności – wazopresyny. Więcej tego hormonu to mniejszy pociąg do skoków w bok.
Naukowcy z Karolinska Institutet w Sztokholmie postanowili sprawdzić, jak kwestie genetyki norników mają się do ludzi. Wyniki testów wykazały, że hormon wierności podobnie działa w przypadku mężczyzn. Badania nad „genetyczną wiernością” nadal trwają, ale pierwsze wnioski pokazują także, że w przypadku zdrady nie będzie można zrzucić całej winy na geny. Podobno niewiernemu delikwentowi wystarczy zaaplikować hormon przywiązania i czułości, czyli oksytocynę, i już apetyt na zdradę przechodzi jak ręką odjął.
Genetyczne espresso
Jednym z najnowszych osiągnięć w dziedzinie genetyki może poszczycić się międzynarodowy, szkocko-włosko-holenderski zespół badaczy, który odnalazł gen odpowiadający za picie mniejszej ilości kawy. Naukowcy z Uniwersytetu w Edynburgu, Burlo Garofolo Pediatric Institute, Erasmus Medical Center oraz firmy PolyOmica zidentyfikowali mutację genu PDSS2.
Z badań wynika, że występuje ona u osób, które kawy spożywają mniej, średnio o 1 filiżankę, niż pozostali. Okazuje się, że u ludzi posiadających mutację PDSS2 komórki słabiej radzą sobie z rozkładem kofeiny, co z kolei wydłuża czas działania małej czarnej, która dłużej zostaje w organizmie.
Warto jednak dodać, że picie kawy, podobnie jak wszystkie inne skłonności, nie jest uwarunkowane jedynie genetycznie. Dowodzi tego chociażby fakt, że wspomniane wyżej badania przeprowadzono na dwóch grupach – Włochów i Holendrów.
Wyniki eksperymentu doprowadziły jednak uczonych do tych samych wniosków, ale dobrze jest pamiętać, że przedstawiciele kraju słynącego z mocnego espresso tak czy inaczej pili zdecydowanie więcej kawy niż ich holenderscy znajomi. Być może uczonym umknęły jeszcze po drodze jakieś inne kawowe geny?
Nie zapomnij!
Problemy z zapamiętywaniem, kojarzeniem faktów czy przypominaniem sobie zupełnie oczywistych rzeczy mogą mieć związek z naszym DNA. Uwagę niemieckich naukowców z Uniwersytetu Bonn przykuł gen DRD2. Podobno pewien jego wariant może powodować wspomniane kłopoty, które wydają się wynikać z naszej nieuwagi bądź roztargnienia.
Gen DRD2 jest niezwykle ważny w procesach związanych z pamięcią krótkotrwałą i może mieć związek z błędami tejże. Bierze bowiem udział w przekazywaniu sygnałów w obrębie płata czołowego. Jak ustalili naukowcy, gen DRD2 występuje w dwóch wariantach – chroniącej przed roztargnieniem i pogłębiającej rozkojarzenie czy zapominalstwo. Każdy człowiek posiada jedną jego wersję. Współautorem badań jest dr Sebastian Markett.
Cóż, pozostaje nam zatem mieć nadzieję, że należymy do tej pierwszej (choć mniejszej) opisanej przez niego grupy.
Genetycznie modyfikowane kości
Nie trzeba być sprinterem, żeby wiedzieć, że złamana noga nie jest niczym przyjemnym i może dość mocno uprzykrzyć życie. Okazuje się jednak, że są ludzie, którzy nie muszą mieć takich problemów.
Ich kości mają nieco inną budowę, a dokładnie gęstość mineralną, za sprawą mutacji genu LRP5. U części osób mających wspomnianą mutację występuje wyjątkowa gęstość kości – wręcz uniemożliwiająca złamania. Pozostali – przeciwnie – mają bardzo kruche i łamliwe kości. W wielu przypadkach mutacje LRP5 łącząc się z określonym stanem kości, wywołują m.in. osteoporozę.
Życie bez bólu
Wielu o nim marzy, ale są też tacy, dla których jest istną katorgą. Życie bez bólu wcale nie przypomina tego, które znamy z komiksów o superbohaterach. Mutacja o nazwie analgezja jest wrodzona, powoduje ją gen SCN9A, który odpowiada za częściową albo całkowitą redukcję odczuwania bólu.
Nie jest to jednak cudowna moc, a olbrzymi kłopot zwłaszcza dla rodziców dzieci, które mają wspomnianą mutację genetyczną. Dopiero niemożność odczuwania bólu udowadnia, jak takie wrażenia są dla nas ważne. Bolący brzuch, głowa czy ręka dają nam niejako sygnał, że z naszym organizmem dzieje się coś złego, często wywołują w naszym ciele reakcje obronne, a nas samych skłaniają do tego, byśmy po prostu coś z tym zrobili.
Dzięki bólowi uczymy się także wielu reakcji jako dzieci. Maluch, który nie czuje gorąca, dotykając garnek z wrzątkiem czy nie odczuwa bólu przy skręceniu nogi bądź złamaniu ręki, jest tak naprawdę w olbrzymim niebezpieczeństwie, bo pewne reakcje obronne jego organizm musi wykształcić w nieco inny i poniekąd mniej naturalny dla człowieka sposób.
Podatność na stres pourazowy? To wina genów
Zapominanie o tym, co nieprzyjemne, stresujące albo wręcz straszne lub traumatyczne, nie każdemu przychodzi z łatwością. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles różnicy w reakcjach na tragiczne wydarzenia dopatrują się w genach. Pojęcie zespołu stresu pourazowego pojawia się często w kontekście żołnierzy powracających z misji, poszkodowanych podczas klęsk żywiołowych czy ludzi, którzy ulegli wypadkom.
Według badaczy za powstawanie objawów stresu pourazowego mogą odpowiadać dwa geny: TPH1 oraz TPH2. Pełnią one niezwykle istotną funkcję w procesie wytwarzania serotoniny, odpowiadającej m.in. za odczuwanie spokoju, relaks, a także odgrywającej ważną rolę w procesie usypiania.
Zdaniem badaczy u osób najbardziej podatnych na wystąpienie zespołu stresu pourazowego geny TPH1 i TPH2 obniżają produkcję serotoniny, co z kolei prowadzi do silniejszego odczuwania oraz mocniejszych reakcji na traumatyczne wydarzenia.
Okazuje się, że na genetykę możemy zrzucić całkiem sporo odpowiedzialności za nasze niepowodzenie, nieprzyjemności czy wady. Należy, rzecz jasna, pamiętać, że geny mimo wszystko nie zawiniły we wszystkim, ale żeby się lepiej poczuć, odkrywamy co pewien czas kolejne geny, które za coś odpowiadają, a tak naprawdę zwykle jedynie predysponują nas do czegoś.
Nic nie zostało nam dane na zawsze. Geny się zmieniają. Mają na to wpływ różnorodne czynniki, m.in. tryb życia (na początku chodziło tylko o zmianę trybu życia z łowieckiego i zbierackiego na rolniczy), dieta, środowisko, rozmaite czynniki zewnętrzne, a nawet nasze nawyki etc. Gen zdrady czy gen lenistwa nie usprawiedliwiają nas!