Jakub Knera: – Ludzie mają w domu psa, kota. Ale mrówki?
Elvin Flamingo: – Mam psa i mrówki. Psem w domu opiekujemy się wszyscy i każdy chodzi z nim na spacery, natomiast mrówek nie tyka nikt poza mną. Moja rodzina po dość długim czasie zaakceptowała to, że są częścią naszej rodziny.
Dużo z nimi kłopotów?
Coraz mniej. Im kolonie mrówek są starsze, tym ich inteligencja rośnie, więc na co dzień jest łatwiej. Młoda kolonia to bardzo słaby, niestabilny organizm, któremu w warunkach laboratoryjnych trzeba pomóc. Gdy już nabiera dojrzałości, staje się niemal samowystarczalny.
To wielkie skupiska. Czym w zachowaniu różnią się od ludzi?
Oś mrówcza i oś ludzka funkcjonują zupełnie inaczej. Oś ludzka obraca się koncentrycznie, wokół siebie, egoistycznie, natomiast oś mrówcza odśrodkowo, społecznie. Maurice Maeterlinck pisał o tym w książce „Życie mrówek” już w latach 30. XX w.
Skąd pomysł, żeby w specjalnych inkubatorach w piwnicy trzymać tyle mrówek?
Zainteresowanie biologią to była moja naturalna, dziecięca fascynacja. Moja ulubiona książka z dzieciństwa to „Encyklopedia ryb”. Potem interesowałem się hodowlą, chciałem mieć koszatniczki. Poszedłem do sklepu, aby kupić dwóch samców, a po trzech tygodniach okazało się, że omyłkowo dostałem dwie samice, na dodatek obie w ciąży. Więc po miesiącu miałem już 24 koszatniczki!
Ale twoje inspiracje, jako artysty wizualnego, pewnie wykraczały poza książki o biologii?
Jedna z nich wiąże się z miasteczkiem Amstetten, w którym mieszkał Józef Fritzl. Władze miejscowości ogłosiły, że po tym, co zrobił, jego dom zostanie wyburzony, a piwnica zalana betonem. Pojechałem tam i okazało się, że to tylko PR.