Leonardo DiCaprio był w sumie sześciokrotnie nominowany do Oscara – i za szóstym razem wreszcie się go doczekał. Nagrodę odebrał za pierwszoplanową rolę męską w filmie „Zjawa” w reżyserii Alejandro González Iñárritu. Zagrał Hugh Glassa, który szuka zemsty na kompanach. Co prawda niektórzy siecowi recenzenci donoszą, że najlepszy w filmie był raczej niedźwiedź, a streszczając fabułę, zamykają się w dwu słowach: „wędrówki Leonarda”.
Nie brak jednak entuzjastów, w tym tych najważniejszych – członków Akademii Filmowej. „To ty jesteś »Zjawą«” – powiedział w stronę Leonarda Iñárritu, gdy odbierał statuetkę za reżyserię. Do pełni szczęścia zabrakło zapewne Oscara dla najlepszego filmu – to trofeum zabrali jednak do domów twórcy dramatu „Spotlight”.
Nominowany czy nie – DiCaprio od lat był bohaterem oscarowych ceremonii. Jako ten, który nigdy go nie otrzymał. Teraz jest bohaterem ze statuetką, mocno dopingowanym przez Kate Winslet (wzruszonej podczas gali równie mocno co on) i, zdawałoby się, przez cały internet.