Ludzie i style

Pazur gór

Skąd te tragedie w Tatrach

W ciągu ostatnich 25 lat podczas akcji zginęło sześciu ratowników TOPR. W ciągu ostatnich 25 lat podczas akcji zginęło sześciu ratowników TOPR. Piotr Guzik / Forum
Ostatnie tragedie w Tatrach pokazują, że jeśli chodzi o kalkulowanie ryzyka w wysokich górach, wciąż mamy się czego uczyć. Polacy należą w tej dziedzinie do kategorii sprawców problemów.
W 2015 r. toprowcy uratowali w górach 700 osób. Połowa to były nieskomplikowane akcje: ktoś skręcił nogę, zgubił się we mgle, zastała go noc.Adam Golec/Agencja Gazeta W 2015 r. toprowcy uratowali w górach 700 osób. Połowa to były nieskomplikowane akcje: ktoś skręcił nogę, zgubił się we mgle, zastała go noc.

Na przełomie roku telewizje podały na żółtych paskach, że Tatry zbierają śmiertelne żniwo. Co dzień, to tragiczny wypadek: turysta z Gliwic spada ze Świnicy, warszawianka spada po skałach w Żlebie Kulczyńskiego, kobieta w ciąży ginie po upadku z Koziego Wierchu, mimo całonocnej akcji nie udaje się uratować mężczyzny wiszącego na linie w rejonie Kazalnicy, 19-latka z Poznania umiera w szpitalu po upadku pod Krzyżnem.

Kumulacja śmiertelnych wypadków zrobiła wrażenie, zwłaszcza w zestawieniu z informacją, że w całym ubiegłym roku w Tatrach, po polskiej stronie, zginęło 13 osób.

W telewizjach upraszczano: jest okres świąteczno-noworoczny, w Tatrach tłum, nie brakuje głupio odważnych, jeszcze w stanie nieświeżości z poprzedniej nocy fundujących sobie górskie wycieczki. Trzeba być szaleńcem, żeby mimo kategorycznego zakazu wydanego przez Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe iść w Tatry, określane w takich warunkach (silny mróz, brak świeżego śniegu, a więc ślisko, gołe skały) złowrogim mianem: szklane góry.

Zżymał się na to Jan Krzysztof, naczelnik TOPR, oraz podlegli mu ratownicy. Bo ich punkt widzenia jest zupełnie inny. Nie było żadnego zakazu – tylko coś w rodzaju przestrogi, którą na swoim koncie w portalu społecznościowym z własnej nieprzymuszonej woli zamieścił jeden z toprowców. Jan Krzysztof mówi zresztą, że tego rodzaju apele są nieskuteczne. Bo wielu puszcza ostrzeżenia mimo uszu. – Idą bez raków, bez czekana, w adidasach. Wracają w jednym kawałku i potem śmieją się z nas, że straszymy, panikujemy.

Tatry z alpejskim pazurem

Szklane góry? To nie jest żaden synonim zakazu wycieczkowego, powiada Jan Krzysztof. Któryś z ratowników ukuł kiedyś taki termin i w obecnej sytuacji zrobił się z tego straszak.

Polityka 4.2016 (3043) z dnia 19.01.2016; Ludzie i Style; s. 100
Oryginalny tytuł tekstu: "Pazur gór"
Reklama