Ludzie i style

Trzecia wojna fotografów

Jak wygląda życie korespondenta wojennego

Fotoreporterka Lynsey Addario w Sudanie, 2004 r. Fotoreporterka Lynsey Addario w Sudanie, 2004 r. Jahi Chikwendiu/The Washington Post / Getty Images
Forma dzisiejszych konfliktów i propaganda zmieniły zdjęcia prasowe z wojny. Dzisiejszy fotoreporter ma nóż na gardle – nie pojedzie już do Państwa Islamskiego.
Od lewej: dziennikarz Sebastian Junger i fotograf Tim Hetherington (zginął w Libii w 2011 r.), Afganistan 2010 r.East News Od lewej: dziennikarz Sebastian Junger i fotograf Tim Hetherington (zginął w Libii w 2011 r.), Afganistan 2010 r.

Krzysztof Miller fotografował w latach 90. obozy dla głodujących i umierających uchodźców w Kongu. Jechał terenowym motocyklem do jednego z nich, położonego najgłębiej w dżungli, droga zamieniła się w wydeptaną przez uchodźców ścieżkę. Fotograf i korespondent wojenny „Gazety Wyborczej” dogonił na niej grupę fotoreporterów, którzy wyjechali z hotelu przed świtem. Zatrzymali się na poboczu, by wypalić trochę lokalnej samosiejki. „Ten, który podaje mi batata, João Silva, kilkanaście lat później straci nogi w Afganistanie. Wejdzie na minę. Teraz jeszcze z nogami stoi koło mnie” – opisuje Miller w swojej książce „13 wojen i jedna”. „To postój bez słów, bo każdy wie, po co tędy jedzie. Słowa są niepotrzebne. Żadnych hałarju. Żadnych hałdujudu. Milczymy pełni szacunku dla historii, po które tu przyjechaliśmy. A THC rozchodzi się po organizmie. Znieczula. Daje poczucie dystansu do rzeczywistości. Ośmiela”.

Ci sami fotografowie, operatorzy i dziennikarze dokumentujący konflikty zbrojne spotykali się w terenie. Warunki pracy, zwłaszcza na frontach wojennych, automatycznie rodziły bliskość i zaufanie. Rozumieli też, że za prawo do wykonywania tego zawodu człowiekowi wystawiony zostanie rachunek, jak mówi Silva. Choć – jak wynika znów z opowieści Millera – niespecjalnie lubili o tym rozmawiać.

Tamto spotkanie w kongijskiej dżungli to jednak przeszłość. Ostatnie 25 lat wymusiło zupełnie inne podejście do wojennego fotoreportażu: stopniowo zmieniły się media, przemianom uległa sama wojna i zwiększyło się zagrożenie dla bezstronnego człowieka z aparatem. Fotografia wojenna jest dziś inna, bo sam kontakt z drugim człowiekiem został mocno utrudniony.

Robienie zdjęć takich jak te w obozach w Kongu Miller nazwał „niedecydującym momentem”.

Polityka 4.2016 (3043) z dnia 19.01.2016; Ludzie i Style; s. 92
Oryginalny tytuł tekstu: "Trzecia wojna fotografów"
Reklama