Wymianę oświadczeń, które publikował portal NaTemat, nazwano „Karpowiczgate”. „Co nowego w telenoweli wenezuelskiej?” – żartowali użytkownicy Facebooka. Jeszcze rok temu przy okazji promocji nominowanej do Nike powieści „ości” Karpowicz i Dunin udzielali wspólnie wywiadów. On – autor powieści, ona – jej bohaterka (Ninel) i redaktorka. Karpowicz dziękował jej za wsparcie przy pisaniu. Rok później Kinga Dunin w tekście, który krążył w sieci, ale żadne medium nie zdecydowało się na jego opublikowanie, oskarżyła go, że kolejną powieść „Sońka” napisał przy jej udziale, że wspierała go finansowo, a w dodatku pisarz jest na tyle koniunkturalny, że żyje z sekretarzem nagrody Nike, by otrzymać tę nagrodę.
Tekst i zarzuty znało tylko niewielkie grono odbiorców, do czasu gdy Dunin publicznie zwróciła się z prośbą o zwrot 13 tys. zł i 100 euro. „SPIER...AJ – to była odpowiedź na moją kolejną już – grzeczną i nieagresywną – prośbę o zwrot długu. Poprzednie nie doczekały się żadnej reakcji. A potem jeszcze: »może Ci oddam, a może nie oddam«. Stąd moja prośba, czy gdyby nadarzyła się okazja, ktoś mógłby o tym przypomnieć IGNACEMU KARPOWICZOWI. 13 tysięcy i jakieś 100–150 euro. Nigdy nie zakwestionował tej sumy, mimo moich pytań, czy jest to zgodne z tym, co pamięta” – napisała na Facebooku. Wyrazy oburzenia z powodu nieoddanego długu wyraziło środowisko feministyczne.
Karpowicz nie mógł w tej sytuacji dłużej milczeć, „Kinga Dunin zdaje sobie sprawę, w jakich obrzydliwych okolicznościach z jej winy zakończyła się nasza przyjaźń i jak wiele krzywdy wyrządziła mnie i moim bliskim” – napisał w oświadczeniu.