Agnieszce zawsze mówili znajomi, żeby przy rozmowie nie machała tyle rękami bez sensu, bo wygląda to, jakby jednocześnie opisywała, co mówi. Dzisiaj jest tłumaczką języka migowego, może machać rękami z sensem. Sens jest tym większy, że pytania o język migowy trafiły z Białej Podlaskiej do Sejmu.
Agnieszka zrobiła sobie tymczasem biuro w kawiarni Juice przy pl. Wolności. Przy jej stoliku zmieniają się statystki do tego nowego teledysku – ręce są w ciągłym użytku, powtarzają gesty Agnieszki, która przetłumaczyła piosenkę z mówionego na migany. To zapamiętywanie gestów trwa już jakiś czas, więc Juice się nie dziwi – poza tym Agnieszka jest znana z internetu i było o niej w telewizji. Za udział w teledysku każda dziewczyna dostanie od Agnieszki dwie lekcje języka migowego, czyli jakieś 20 znaków migowych, czyli równowartość 50 zł.
W tym pomyśle wszystko jest własnym sumptem, amatorskie i wydaje się zabawowe, ale w Sejmie przybrało w grudniu oficjalną powagę zapytania poselskiego.
1.
Zaczęło się na studiach w siedleckiej Akademii Podlaskiej – podano plan szkolenia bibliotecznego BHP, ale okazało się, że grupa studentów – jak to mówiono „osób niesłyszących”, bo unika się słowa „głuchy” – szuka kogoś, kto ma plan zapisany. W ten sposób Agnieszka Bajbak z Białej Podlaskiej, dziewczyna według znajomych nadmiernie machająca rękami, odkryła całą kulturę. Jak twierdził Google, zwany na uczelni Wujkiem Google, kultura głuchych to „zestaw wyuczonych zachowań i spostrzeżeń, które kształtują wartości i normy głuchych ludzi na podstawie podobnych lub wspólnie dzielonych doświadczeń”. Wujek mówił także, że głusi zwykle trzymają się razem, nie uprawiają szalejącego indywidualizmu i wyścigu szczurów, jak ci głośni.