W ciągu ostatnich trzech lat powstały dziesiątki portali randkowych. Specjalnie dla wegetarian i dla lekarzy, dla ekstremalnych grubasów oraz lekko puszystych. Dla samotnych rodziców, mundurowych, nastolatek, niepełnosprawnych i dojrzałych. Dla mieszkańców Siedlec, wielbicieli sportu i dla lubiących seks sadomaso. Nie wspominając o takich oczywistościach, jak randkowe strony dla katolików, gejów, lesbijek, względnie pragnących poznać milionera. Portal, który przez pomyłkę zareklamował się osobą nieżyjącego prezydenta, też jest sprofilowany – tajne romansowanie dla ludzi będących w stałych związkach.
Sieć
Sieci jako biur matrymonialnych (ogólniej – kojarzenia par) używa około 4 mln Polaków. Najstarsza jest Sympatia – przez którą przewinęło się 5,5 mln ludzi, otwarta dla każdego. Na największym, portalu e-darling, program komputerowy na zasadzie swatki wstępnie dobiera potencjalne pary. Portal podaje, że miesięcznie wizytuje go ponad 1 mln ludzi.
Żeby w coś takiego wejść, wystarczy założyć profil – napisać coś o sobie niekoniecznie szczerze (z badań przeprowadzonych przez niemiecki portal TopGuscheinco.de wynika, że ponad połowa użytkowników portali coś tam w opisie zaniża lub zawyża). Dodać zdjęcie, wymyślić dobry nick (co ważne, o czym dalej), opłacić abonament – od kilkunastu do nawet kilkuset złotych miesięcznie. A potem można wybierać. Wysyłać wiadomości i liczyć na odpowiedź. Względnie wymienić się numerami telefonów i spotkać w realu.
Profile zakładają dziś wszyscy – każdy status, każdy wiek, miejsce zamieszkania. Lekko dominują miasta i miasteczka. Przeważają ludzie około trzydziestki (40 proc.) – obojga płci. Silnie reprezentowane są 40-latki – dziś najczęściej rozwodząca się grupa wiekowa.