Recenzja wystawy: „Secretum et Tremor”
Z przytupem rozpoczęło nowy rok stołeczne CSW.
Z przytupem rozpoczęło nowy rok stołeczne CSW.
Wystawa retrospektywna, zasługująca na szczególną uwagę.
Wielowątkowy obraz świata białorusko-polsko-żydowskiego, który nieodwracalnie przeminął, zachowany jedynie na tych wygrzebanych z szuflad kartonikach.
Ciekawa mozaika twórczych wizji polsko-niemieckiego Wrocławia.
Wystawa to ważna i ciekawa, choć być może nie dla wszystkich ideowo przekonująca.
Wystawa godnie wieńczy jubileuszowy, dziesiąty rok istnienia galerii.
Partum pierwsza tak odważnie zamieniła własne ciało w środek artystycznego przekazu, uważała, że sztuka powinna wychodzić na ulice, a nie chować się w galeriach.
Trzy otwierane równocześnie wystawy znalazły się obok siebie nieprzypadkowo.
Tym razem chodzi o potęgę mitu galicyjskiego.
Ogląda się to świetnie i w głowie zostaje coś ważnego.
Wystawa jest świadectwem, do jak radykalnych działań może doprowadzić spóźniająca się kobieta.
Było sobie pięciu braci i wszyscy zostali malarzami. Marcel, Marcin i Filip – raczej kiepskimi. Leopold – bardzo dobrym. Zaś Maurycy – wybitnym.
Oto modelka, która ciałem ma podkreślać walory kostiumu, tu odwraca rolę, a kostium (w tym przypadku – głównie farby) mają to ciało maskować, czynić niemal niewidocznym.
Bohaterka tej ekspozycji to jedna z najważniejszych postaci przedwojennej polskiej awangardy, czołowa przedstawicielka konstruktywizmu.
Kto raz zobaczył obraz Lenicy, w przyszłości bez problemu rozpozna każdy kolejny.
Dzieła dobrane zostały bardzo świadomie i każde z nich to osobna opowieść o ludzkiej cielesności.
Na wysokiej połoninie” Stanisława Vincenza to wielka literacka epopeja poświęcona Hucułom. Projekt Brykczyńskiego jest jej skromnym fotograficznym odpowiednikiem, poświęconym karpackim sąsiadom Hucułów – Bojkom.
Wystawa jest dość kameralna, ale ważna – praktycznie inauguruje działalność wystawienniczą muzeum, na kilka miesięcy przed otwarciem ekspozycji stałej.
Największych arcydzieł tu nie uświadczymy, ale magia nazwisk z pewnością zrobi swoje.
Obie wystawy to obowiązkowy punkt programu dla wypoczywających w okolicach Trójmiasta.