Władysław Ślewiński przyjaźnił się z wielkim Gauguinem i był jego wiernym uczniem. Dziś uważany jest za jednego z najwybitniejszych polskich malarzy przełomu XIX i XX w., choć był właściwie samoukiem, a za malarstwo zabrał się dopiero przed 40 rokiem życia. A i to przez przypadek, gdy ścigany za długi przez wierzycieli uciekł w 1888 r. do Francji. A tam z lekkoducha przemienił się w powszechnie szanowanego artystę.
We Francji, a zwłaszcza w bretońskim Port Aven spędził Ślewiński większość swego dorosłego życia. Ale miał też epizod polski; w kraju mieszkał pomiędzy 1905 a 1910 r. Ze swymi studentami często przyjeżdżał wówczas na plenery do Kazimierza. Na wystawie znalazło się 35 obrazów dokumentujących niemal całą drogę twórczą Ślewińskiego. Od „Martwej natury” z 1889 r. (artysta spotkał wówczas po raz pierwszy Gauguina) przez obrazy, które powstawały w Kazimierzu, po prace tworzone już po ostatecznym powrocie do Francji. Ciekawa i ważna ekspozycja.