Żyd, Polak, modernista
Recenzja wystawy: „Henryk Streng/Marek Włodarski i modernizm żydowsko-polski”
W mnogości nowych wystaw, które otworzyły się po drugim lockdownie, wypada na początek zarekomendować przedsięwzięcie Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Bohatera wystawy wpisać można na – wcale nie taką krótką – listę twórców nieco zapomnianych, a na pewno docenianych niewystarczająco w stosunku do ich zasług dla polskiej sztuki. Jego „odkrywanie” zaczęło się jakieś 15 lat temu, a najnowsza ekspozycja jest ważnym krokiem do zapoznania się z malarzem dwojga nazwisk (zmienił tożsamość w czasie II wojny światowej, by uniknąć Holokaustu). Kurator wystawy zajmował się Strengiem systematycznie, naukowo, przez wiele lat, wie o nim bardzo dużo. Dlatego nie zadowoliła go prosta retrospektywa artysty, ale zbudował dość złożoną, wielowątkową narrację nie tyle o samej sztuce, ile o jej uwikłaniu w otaczający świat. Opowieść o artyście, który zachłysnął się w Paryżu światowym modernizmem, ale też pozostał mocno osadzony w lokalności przedwojennego Lwowa.
Henryk Streng/Marek Włodarski i modernizm żydowsko-polski, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, do 9 maja