Jaki jest przepis Sosnowskiej na sztukę? Weźmy wielką porcję rodzimego modernizmu, najlepiej w jego wersji „soc”. Wszystko ma swój smak i znaczenie: schody, balustrady, elewacje, pokoje, korytarze, klamki, lampy. A nawet handlowe budki ze słynnego Jarmarku Europa wprowadzającego nas niegdyś w świat kapitalizmu. Możemy też przyprawić to radzieckimi konstrukcjami inżynieryjnymi czy porzuconymi budowlami z Dalekiego Wschodu. Dorzućmy trzy ingrediencje: architekturę, design i rzeźbę. Wszystko przemieszajmy, na zimno, bez emocji, ale uważnie. Na koniec zgniećmy, połammy, wygnijmy, rozbijmy, zdekonstruujmy. I oto ta zadziwiająca artystyczna mikstura zaczyna działać i następuje cud przemiany.
Monika Sosnowska, Galeria Zachęta, Warszawa, do 25 października