W labiryncie znaczeń
Recenzja wystawy: „Hiwa K: Wysoce nieprawdopodobne, choć nie niemożliwe”
Już tytuł wystawy budzi u widza czujność. Sugeruje, że sztuka, z którą się skonfrontujemy, będzie bardziej wymagająca niż przyjemna, bardziej oczekująca intelektualnego zaangażowania aniżeli czystej percepcji. I tak jest. Trochę za sprawą tego, że artysta jest irackim Kurdem (choć studia kończył w Europie i tu mieszka), a jego sztuka mocno uwikłana jest w świat wartości, historii, emocji i doświadczeń jego narodu. A trochę za sprawą tego, że Hiwa K nie ułatwia widzowi zadania, prowadząc go dość krętym labiryntem znaczeń, symboli, treści. Ale warto zadać sobie wysiłek i prześledzić towarzyszące pracom opisy, bo nie jest to sztuka banalna, ale rodzaj opowieści o sprawach skomplikowanych, trudnych, acz ważnych nie tylko dla Kurdów. Hiwa K opowiada o tożsamości, samotności emigracji, wojnie, przemocy, nadziei, adaptacji człowieka do warunków, jakie przyniósł mu los itd. A więc o sprawach, które w mniejszym lub większym stopniu dotyczą każdego z nas, a jeśli nawet nie dotyczą teraz, to mogą się okazać aktualne za chwilę. Perspektywa wrażliwego uchodźcy szukającego (raczej bezskutecznie) swego miejsca w zachodniej cywilizacji oraz konfrontująca ową cywilizację z własną kulturą okazuje się wciągająca i niebanalna.
Hiwa K: Wysoce nieprawdopodobne, choć nie niemożliwe, Galeria Zachęta, Warszawa, do 28 kwietnia