Sztukę Adama Myjaka wdzięcznie jest porównywać do dorobku innego znanego rzeźbiarza Igora Mitoraja. W wymiarze społecznym obaj zawsze świetnie odbierani byli przez publiczność i nieufnie traktowani przez progresywną krytykę. Obaj skoncentrowani na ludzkiej figurze, choć Mitoraj inspiracji konsekwentnie szukał w antyku, Myjak zaś – wszędzie. Różni zaś ich fakt, że pierwszemu wystarczało własne, raz zdefiniowane uniwersum artystyczne, podczas gdy drugi ciągle poszukuje nowych środków wyrazu. I przygotowana przez niego na okoliczność 70. urodzin wystawa doskonale pokazuje owego niespokojnego ducha i nowe kierunki rzeźbiarskich odkryć ostatnich 10–15 lat.
W przeszłości Myjak tworzył w drewnie, kamieniu, terakocie. Dziś najbardziej zdaje się go pociągać polerowana, nierdzewna stal, której ostre bryły zastąpiły dawny znak firmowy artysty: figury jakby pęczniejące, potrzaskane, o chropowatej fakturze. Ale nadal pozostaje to sztuką, która osobliwie prowokuje krytyków do używania terminów o najwyższej sile rażenia: ontologiczna ikonosfera, metamorficzność losu, cisza wszechświata, kontemplacja itd. Cóż, taka zdeformowana figuratywność, zawieszona na granicy nowoczesności i tradycji, podobnie jak w malarstwie Francisa Bacona, zawsze pobudza wyobraźnię. Tak czy inaczej, rzeźby Myjaka przynależą już do kanonu kultury wizualnej w Polsce, a ponad 150 indywidualnych wystaw, jakie mu dotychczas zorganizowano, dowodzi niesłabnącej potrzeby, by ulegać jej walorom i zagłębiać się w jej metaforyczne alegorie i symbole.
Adam Myjak. Rzeźba, Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie, wystawa czynna do 14 stycznia 2018 r.