Podczas gdy politycy lansują od niedawna ideę Trójmorza, jej kulturalny odpowiednik, dyskretnie, konsekwentnie i od dawna realizuje Międzynarodowe Centrum Kultury. Poprzez wydawnictwa, konferencje naukowe, a przede wszystkim poprzez wystawy zbliża Polakom dziedzictwo cywilizacyjne nieodległych krajów. Tym razem wybór padł na Chorwację, a konkretnie – na dorobek najwybitniejszego XX-wiecznego twórcy z tego kraju, rzeźbiarza i architekta Ivana Meštrovicia (1883–1962). No, może niecały, bo był on także twórcą niezwykłych, monumentalnych projektów architektoniczno-rzeźbiarskich, a nawet urbanistyczno-rzeźbiarskich, które podziwiać można jedynie na zdjęciach (lub podróżując po Chorwacji). Ale i tak przyjechała do Krakowa okazała reprezentacja rzeźb, płaskorzeźb i rysunków. Kuratorzy wystawy pisali: „Dzieło tego artysty jest w jakimś sensie metaforą losu Chorwatów, którzy znaleźli się na rozdrożu najważniejszych prądów cywilizacyjnych Europy”. Rozdarci między tradycją a nowoczesnością, uniwersalizmem a lokalnością, Wschodem a Zachodem, snami o potędze a geopolityczną realnością. To syntezę tych sprzeczności Meštrović próbował odnaleźć w sztuce. Trudno wskazać podobnego artystę w Polsce, choć dylematy, którym chciał sprostać, wydają nam się zaskakująco dobrze znane. I ciągle aktualne. Meštrović był także – tu ciekawostka – autorem kilku wizji pomnika marszałka Piłsudskiego dla Warszawy i tylko wybuch drugiej wojny światowej uniemożliwił realizację jednej z nich.
Adriatycka epopeja. Ivan Meštrović, Międzynarodowe Centrum Kultury w Krakowie, do 5 listopada