"Koncert życzeń"– świetny autorski debiut Beaty Dzianowicz w Teatrze Telewizji – to osadzona w śląskiej rzeczywistości kameralna opowieść o spotkaniu trzech sióstr. Okazją jest pierwsza komunia córek dwóch z nich. Szykując się do kościoła, w scenerii ciepłej, domowej kuchni (fantastycznie fotografowanej przez Jacka Petryckiego) Ala (Katarzyna Herman), rozwódka, która po śmierci matki wyrzekła się własnych ambicji, by opiekować się starzejącym się ojcem (Władysław Kowalski), i mieszkające w stolicy – dziennikarka Viola (Ewa Kaim)i Ewa (Ewa Gorzelak) – samotna matka z długimi dredami i kolczykiem w pępku, lepią pierogi, wspominają dzieciństwo, przerabiają komunijne sukienki córek, denerwują spóźniającym się tortem, porównują swoje drogi życiowe, wybory, gusta, to zbliżając się do siebie, to znów oddalając.
Z półsłówek, dowcipnych ripost, błyskawicznie wybuchających i gasnących kłótni wyłaniają się trzy świetnie napisane i perfekcyjnie odegrane portrety współczesnych kobiet. Samodzielnych, trochę samotnych, odpowiedzialnych za siebie i swoich najbliższych, świadomych własnej siły. Nie ma tu papierowych manifestów feminizmu, wielkich gestów i telenowelowych zwrotów akcji. Jest codzienne, pozbawione fajerwerków, ale na swój sposób szczęśliwe życie kobiet, które już dawno pogodziły się z myślą, że na mężczyzn liczyć nie można.