Teatr

Poznańskie syreny i muchomor Dziwisz

Recenzja spektaklu: „Ulisses”, reż. Maja Kleczewska

„Ulisses”, reż. Maja Kleczewska „Ulisses”, reż. Maja Kleczewska Natalia Kabanow
Nowy przekład wydanego sto lat temu „Ulissesa” Jamesa Joyce’a, arcydzieła modernizmu – imponujący efekt siedmioletniej pracy Macieja Świerkockiego – zainspirował Maję Kleczewską do stworzenia spektaklu dotykającego polskiej rzeczywistości niemal tak bezpośrednio, jak jej niedawne, głośne, zrealizowane w krakowskim Słowaku „Dziady”.

Nowy przekład wydanego sto lat temu „Ulissesa” Jamesa Joyce’a, arcydzieła modernizmu – imponujący efekt siedmioletniej pracy Macieja Świerkockiego – zainspirował Maję Kleczewską do stworzenia spektaklu dotykającego polskiej rzeczywistości niemal tak bezpośrednio, jak jej niedawne, głośne, zrealizowane w krakowskim Słowaku „Dziady”. Dublińskie realia zostały zastąpione poznańskimi, akcja dzieje się w pubie Syreny, scena i widownia zastawione są stolikami, przy których siedzą aktorzy i widzowie, przez całe trzy godziny spektaklu można kupować alkohol i zakąski, w tym smażoną wątróbkę. Aktorzy grają przy stolikach i pomiędzy nimi, czasem znikając między zamykającymi scenę wejściami do Terminalu A i wyświetlanym na ekranie falującym morzem (które przywołuje obecny w oryginale kontekst „Odysei”).

James Joyce, Ulisses, reż. Maja Kleczewska, Teatr Polski w Poznaniu

Polityka 27.2022 (3370) z dnia 28.06.2022; Afisz. Premiery; s. 70
Oryginalny tytuł tekstu: "Poznańskie syreny i muchomor Dziwisz"
Reklama